sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 6.

~
Tym razem notka wyjątkowo na początku. Więc "cześć" wszystkim:) jak wam mija czas? to już listopad, trzeci miesiąc szkoły i wiadomo, że nie ma czasu, by dzień i noc siedzieć na twitterze, pisać blogi, czy oglądać po 83572895783 razy wszystkie sezony ulubionych seriali :D chciałam wam tylko przypomnieć, że od wakacji mam naprawdę napisane milion rozdziałów. Nie dodaję, bo nie mam czasu za bardzo - wiadomo, nauka. Kolejnym powodem jest to, że nie ma czytelników, a ściślej komentarzy. Wiem, że wy też nie macie czasu, by siedzieć długo przed komputerem i czytać np. moje wypociny, ale robiliście to zawsze. Czy były wakacje, czy rok szkolny, czy święta, wy zawsze byliście ze mną. Nie wiem co się dzieje .. czy te blogi wam nie odpowiadają? Ten i jeden z nowszych/starszych nie cieszy się jakąś "szczególną popularnością", a we wcześniejszych historiach byliście ze mną zawsze. Nie wchodzi was tutaj może wiele, ale wyświetlenia strony wciąż idą w górę, więc zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś tutaj jest. Jako taki jakby prezent, pocieszenie ładnie, ale to bardzo ładnie was proszę - jeśli już weszliście i cokolwiek przeczytaliście - skomentujcie to, wyraźcie swoje zdanie, długie zdanie bo naprawdę jest mi cholernie miło, kiedy komentujecie, a przede wszystkim kiedy wyrażacie swoje zdanie o każdym detalu w danym rozdziale. Pamiętajcie, że was kocham i, że jest mi miło, kiedy jesteście tu ze mną i komentujecie.
Zapraszam do kolejnego rozdziału, mam nadzieję, że nie zawiedziecie się na mnie i, że ja nie zawiodę się na was:)
Alex:)


27 lipca
Faith

Razem z Amber siedziałyśmy u mnie w pokoju. Nasze walizki były już spakowane i leżały w moim samochodzie. Siedziałyśmy na łóżku i zawzięcie rozmawiałyśmy, czekając, aż wybije odpowiednia godzina. Dziś rano zadzwonił do mnie Zayn i powiedział, bym była ostrożna, następnie rozłączył się. O co mogło mu chodzić ? Czasem jest naprawdę dziwny. Właściwie, o czym ja mówię. Znam człowieka miesiąc, nawet nie. Przerwałam śmiech Amber zasłaniając jej usta dłonią i wsłuchałam się w dźwięk dochodzący z dołu. Przekręcanie zamka od drzwi. Cholera. Przecież nikt nie ma kluczy do mojego mieszkania. O kurwa. Wyjrzałam przez okno i zauważyłam jakiś zupełnie nie znany mi samochód. Amber miała ochotę piszczeć z przerażenia, ale w porę zamknęłam jej buzię.
-Weź nóż i wyjdź przez okno-szepnąłam dość stanowczo, a moja przyjaciółka po cichu odsunęła szufladę, wyjęła składany nóż i włożyła go do kieszeni. Pospiesznie wyszła przez okno trzymając się drewnianej drabinki, która zawsze znajdowała się w moim pokoju na wszelki wypadek.-Przebij koła tego samochodu i wsiadaj za kierownicę mojego-rozkazałam jej, a ona w szybkim tempie zeszła na dół. Uchyliłam lekko drzwi od mojego pokoju i zauważyłam na korytarzu dość nabitego faceta zmierzającego w stronę pokoju z nożem. O kurwa. Podbiegłam do okna i na szczęście udało mi się w porę zejść z drabinki. Biegnąc w stronę samochodu odwróciłam się i zauważyłam, że facet schodzi po drabince.
-Jedź, jedź, jedź !-zaczęłam krzyczeć, kiedy znalazłam się na miejscu pasażera w moim samochodzie. Amber pospiesznie odpaliła samochód i pojechała w stronę lotniska. Odwróciłam się i zauważyłam, że facet biegł kawałek za nami. Otworzyłam schowek na przeciwko mnie i przycisnęłam jeden z guzików.
-Co to ?-zapytała moja przyjaciółka.
-Zamontowałam sobie kilka potrzebnych rzeczy. Ten guzik zamyka wszystkie drzwi i okna w domu, jeśli ktoś je otworzy kopnie go prąd, czy coś w tym stylu-wyjaśniłam, a ona spojrzała na mnie z przerażeniem. Byłam pewna, że wpadnę kiedyś w jakieś gówno i jacyś dealerzy będą chcieli mnie zabić, więc zamontowałam kilka pułapek w domu. Przypomniały mi się dzisiejsze słowa Zayn'a - "bądź ostrożna". Szybko wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam jego numer.
-Malik!-krzyknęłam jak jakaś desperatka.
-Faith-usłyszałam jego opanowany głos.
-Co tu się do cholery dzieje !?-byłam roztrzęsiona. Czy możliwe, by on coś o tym wiedział ?
-Nie rozumiem-nadal był spokojny.
-Jestem w drodze na lotnisko, a przed chwilą do mojego domu wkradł się jakiś paker z nożem i chciał mnie zabić !-dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że jestem naprawdę przerażona.
-Cholera-usłyszałam jego dość cichy głos.
-Zayn, co tu się kurwa dzieje ?-chciałam, by mi odpowiedział.
-Zespół to nie jedyna sprawa, o której Ci nie powiedziałem-wyczułam nagle jak jego głos staje się strasznie spięty.-Właściwie nikomu o tym nie mówiłem. Wszyscy ludzie mają mnie za jakąś pieprzoną gwiazdę, a tak naprawdę niejednokrotnie ktoś próbował mnie zabić. Dowiedzieli się pewnie, że byliśmy w Wenecji i .. chcieli Cię skrzywdzić-wytłumaczył.
-Ktoś chciał Cię zabić ?-zaciekawiłam się.-W co Ty się wpakowałeś ?
-Po prostu miałem małe problemy.
-I dlatego jakiś facet chciał zabić mnie !?
-Nie przejmuj się tym. Po prostu przyleć z Amber, przy mnie będziesz bezpieczna. Mam nadzieję.
-Zaraz, zaraz ... kiedy ostatnio ktoś próbował Cię zabić ?-zaciekawiło mnie to.
-2 lata temu-odpowiedział.
-Więc dlaczego próbowali zabić mnie ?-to jest jakieś chore.
-Miałem już zespół i zapłaciłem im, by dali mi spokój. Nie słyszałem o nich od dwóch lat. Teraz skurwysyny po prostu chcą się na mnie zemścić. Obiecali, że nie zabiją mnie, dlatego chcą zabić kogoś, kto jest dla mnie ważny-zaczął tłumaczyć.
-Dlaczego do cholery nie zasadzą się na jakiegoś kolesia z zespołu !?-może było to chamskie, ale bałam się od teraz o własne życie.
-Bo jakimś cudem dowiedzieli się, że jesteś dla mnie najważniejsza. Cholera.-Faith, zadzwoń kiedy będziesz w UK, muszę kończyć-i rozłączył się. Znam kolesia miesiąc. Pieprzony miesiąc, a już tak namieszał mi w głowie i mam przez niego kłopoty. Cholera jasna.
-Faith, boję się-spojrzała na mnie Amber.
-Potrzebuję mojego samochodu w UK ..-zamyśliłam się, kiedy właśnie dojechałyśmy na lotnisko.

*

Kiedy wysiadłyśmy z samolotu odetchnęłam głęboko widząc moje auto spokojnie czekające sobie na mnie. Potrzebowałam go tutaj, tak na wszelki wypadek. Wsiadłyśmy do niego i zamknęłam drzwi. Napisałam sms-a Zayn'owi i odpaliłam samochód. Postanowiłam pojechać do naszego domu, który kupiliśmy na początku wakacji. To był najlepszy pomysł. Kiedy dotarłyśmy schowałam auto do garażu, a Amber zaniosła wszystkie walizki do domu i zaczęła rozpakowywać nasze rzeczy. Nie miałam zamiaru jej pomóc, chciałam zadbać o nasze bezpieczeństwo. Skoro Malik miał tak nasrane w moim wieku i wplątał się w takie gówno nie mogłam teraz spać spokojnie i musiałam "ulepszyć" nieco ten dom. Zwykłe pułapki gdzie niegdzie, noże w każdej możliwej szafce w domu, pare pistoletów, nawet nie warto pytać, skąd je mam. Mój ukochany pilot, a w nim takie guziki jak stalowe zabiezpieczenie okien i drzwi, ogrodzenie pod prądem, alarm i inne takie duperele. Kiedy dochodziła 22 w końcu skończyłam i nacisnęłam potrzebne guziki, by zabezpieczyć dom na noc.
-Czuję się jak w filmie-powiedziała Amber siadając obok mnie z miską popcornu.-Nie mogę uwierzyć, że sławni ludzie też mają problemy-zamyśliła się. Nie mogę uwierzyć, że ktoś taki jak Zayn w ogóle stał się sławny. Wydawał mi się zwykłym, dorosłym facetem, a nie pieprzoną gwiazdkę, która wpakowała się w jakieś gówno. Tylko o co mogło chodzić ?-Faith, boję się-dotknęła mojej ręki. No nie pierdol Amber. Też się cholernie boję. Nawet nie chce mi się zasypiać. Boję się jutra i jeszcze kolejnego dnia. Boję się, że jeśli będę utrzymywać kontakt z Malik'iem to mogę mieć kłopoty z ludźmi, którzy próbowali go zabić. Cholera.
-Wszystko będzie dobrze Amber-przytuliłam ją do siebie cholernie mocno. Gdyby coś stało się mi, lub jej nie wybaczyłabym sobie tego. Ona jest dla mnie wszystkim. Najlepsza przyjaciółka.
-Faith-podniosła się z miejsca i podała mi mój telefon.
-Tak ?-odebrałam.
-Boże, Faith-usłyszałam głos Zayn'a i to, jak odetchnął z ulgą.
-Jeszcze żyję-przewróciłam oczami.
-Cieszę się-odpowiedział.
-Jesteś pewien, że powinnam iść jutro z Tobą na tą galę ?-zapytałam. Przecież do cholery Ci ludzie mogą zobaczyć to w telewizji, potem nas znaleźć i .. odciąć łeb.
-Oczywiście. To ważny dla mnie dzień, chce, byś była ze mną.
-Zayn, dlaczego to się dzieje ?
-Faith, przestań zadawać pytania-jego głos był cholernie chłodny. Nienawidziłam tego i dziękowałam Bogu, że nie ma mnie teraz przy nim.
-Dlaczego ktoś chce Cię zabić ?-nie zamierzałam się poddać.
-Po prostu przestań-usłyszałam. Cholera, Malik. Jak ja mam normalnie żyć, skoro nawet nie wiem dlaczego nasze życia są zagrożone ?
-Zayn ...
-Przestań-wyczułam pewne napięcie w jego głosie. Był spięty i stanowczy. Dało się wyczuć, że szczęka mu się zaciskała. Na pewno był wkurwiony, ale starał się tego nie pokazywać. No, ale przepraszam bardzo, nie był jedyną na świecie pewną siebie osobą. Chciałam po prostu wiedzieć do cholery.
-Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć ?-zapytałam.
-Faith, skończ-odpowiedział krótko i zrozumiałam, że za bardzo go zdenerwowałam. Cholera. Wygrałeś, zadowolony ?-Uważajcie na siebie-odezwał się po chwili. Hmm, szybko mu przeszedł ten cały wnerw.
-Spoko, wiesz, mogę sobie spać, a ktoś może mi wsadzić nóż w gardło dzięki Tobie, ale jest dobrze-zaczęłam mówić udawanie przejętym głosem, a po chwili zaśmiałam się głupkowato.
-Rzeczywiście, to takie śmieszne, że ktoś chce Cię zabić-zrobił dość głośny, udawany śmiech, a po chwili spoważniał. Psychol. Zastanawiam się sama dlaczego ja właściwie do cholery tu jestem ..
-Przyjedź do mnie rano-zaproponował. Oh, no tak. Przecież nie odyłoby się bez sexu podczas jakiejkolwiek styczności z Malik'iem. Cholera. Znowu mam dostać zawału na widok jego nagiego ciała ? Okej, w porządku, tylko do cholery mogłeś poprosić. To nie są Niemcy, nie musisz mi rozkazywać.
-Nie mogę zostawić Amber samej-chciałam się jakoś wymigać. Nie miałam ochoty zaliczać zgonu już od samego rana, a potem cały dzień chodzić nieogarnięta, tylko dlatego, że napawałam się widokiem jego "chuja".
-Amber będzie miała zajęcie, o nią się nie martw-powiedział stanowczo. Cholera. Człowieku, masz 20 lat. Dlaczego jesteś taki poważny ?-I przyjedź taksówką-dodał po chwili. Żeby jakiś pedał zgwałcił mnie, zanim Ty to zrobisz ? OKEJ !
-Pewnie, do jutra-przewróciłam oczami i rozłączyłam się. Cholera. Ten człowiek doprowadzi mnie do grobu.

28 lipca

Nie mogłam tracić ani minuty dzisiejszego dnia, lecz kiedy zadzwonił budzik byłam nieźle wkurwiona. "Jeszcze pięć minut" szepnęłam, jakby sama do siebie. Pieprzony zegarek brzęczał tak głośno, że aż podskakiwał na szafce nocnej. Cholera jasna. Zamknij się ! Przewróciłam się na drugi bok i oplotłam poduszkę wokół mojej głowy, by jakoś zagłuszyć dźwięk urządzenia. Wyłącz się kurwa ! Zaczęłam krzyczeć w myślach i mocno zacisnęłam szczękę. Cholera, dlaczego nastawiłam budzik na tak wczesną godzinę ? Usłyszałam jeszcze dźwięk mojego telefonu. Kurwa mać ! Zamknęłam oczy. Pieprzony budzik. Odłożyłam poduszkę i z całej siły kopnęłam urządzenie leżące na szafce nocnej, a następnie znów zasnęłam. Spokój, wreszcie. Telefon znów zaczął dzwonik i budzik - o dziwo włączył się ponownie.
-NO KURWA !-tym razem krzyknęłam na cały głos i wyrzuciłam ten pieprzony zegarek przez okno. Ja pierdole. Ponownie położyłam się na łóżku, a mój telefon znów zadzwonił. Cholera jasna !
-Spierdalać !-wydarłam się odbierając telefon, a po chwili przymknęłam oczy i przeczesałam dłonią włosy.
-Witaj Faith, Ciebie też miło słyszeć-usłyszałam kompletnie opanowany i niewzruszony głos Zayn'a. Cholera.-Panno Russo, wydawało mi się, że miała pani być w moim mieszkaniu pół godziny temu-odezwał się po chwili. Brałeś coś psycholu ?
-Człowieku, jest dopiero siódma-przewróciłam oczami.
-Jest jedenasta-poprawił mnie. Odsunęłam telefon od ucha. Faktycznie, dochodziła 11. Cholera jasna.
-Będę za pół godziny-odchyliłam głowę do tyłu i rozłączyłam się zostawiając telefon na łóżku. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Następnie w samej bieliźnie ruszyłam do garderoby i wybrałam jakieś ubrania. Wzięłam telefon i zeszłam na dół. W kuchni znalazłam kartkę od Amber. Jest z tym całym blondynem. Ahh, to o tym mówił Malik. Wyszłam z domu i nacisnęłam odpowiednie przyciski w telefonie, by włączyły się zabezpieczenia. Następnie wyszłam na chodnik i próbowałam złapać taksówkę. Dojechałam na ulicę Malik'a jakieś 15 minut później, nie miałam zamiaru podjeżdżać pod sam dom.
-20 dolarów-usłyszałam głos kierowcy i prychnęłam. Wysiadłam z auta, a on krzyknął coś do mnie. Podeszłam do otwartego okna i spojrzałam na faceta.
-Jeśli jeszcze się spotkamy, to Ci obciągnę, a teraz wypierdalaj-powiedziałam stanowczo, ale w myślach zaczęłam się śmiać sama z siebie. Koleś wyciągnął jedną rękę i chciał dotknąć moje cycki, ale w porę złapałam jego dłoń i wbiłam z całej siły swoje niezawodne paznokcie.-Może po drodze spotkasz jakąś prostytutkę, na mnie nie licz-zebrałam ślinę i oplułam facetowi twarz. Posłał mi złowrogie spojrzenie i odjechał. Dupek. Zaśmiałam się cicho i ruszyłam w stronę domu, a raczej rezydencji Malik'a.
-Nikt Cię nie śledził ?-zapytał i szybko wpuścił mnie do środka.
-Nic mi nie jest, prócz tego, że kierowca taksówki chciał mnie zgwałcić-zaśmiałam się.
-Ehh, wiedziałem, że nie można Cię zostawić samej nawet na chwilę-przeczesał dłonią swoje aksamitne, czarne włosy i ruszył w stronę schodów.
-Do czego zmierzasz ?-zaciekawiłam się idąc za nim.
-Jesteś tak cholernie pociągająca, że przyciągasz uwagę wszystkich facetów, na moje nieszczęście i na Twoje nieszczęście uwagę wszystkich pojebów-wytłumaczył. Ohh, Zayn, jeśli chodzi o życie erotyczne jestem tylko do Twojej dyspozycji. Nagle zaśmiałam się na głos. Cholera, muszę opanować swoje myśli-Znowu myślisz o mnie pod względem erotycznym ?-posłał mi zawadiacki uśmiech.
-Owszem-przygryzłam dolną wargę i usiadłam obok mulata. Niezbyt lubił, kiedy kłamałam, nawet w najgłupszych sprawach.
-Co Ty na to, byśmy wybrali się na małe zakupy ?-zaproponował.
-Chętnie, tylko możesz podrzucić mnie pod dom, wezmę torebkę-posłałam mu ciepły uśmiech.
-Daj spokój, nie potrzebujesz pieniędzy-machnął ręką.
-Nie oczekuje niczego od Ciebie-przewróciłam oczami.
-To ja jestem mężczyzną w tym związku-posłał mi rozbawione spojrzenie.
-Nie wiedziałam, że jesteśmy w związku-rzuciłam mu sensualne spojrzenie. Moja dusza jednak krzyczała. Co do kurwy !?
-Tłumaczyłem Ci już, na czym polegają nasze relacje-przewrócił oczami i udał się do garderoby, by się przebrać.
-To tylko sex !-krzyknęłam na tyle głośno, by chłopak mógł mnie usłyszeć.
-To nie tylko sex, jesteś moja, ale nie łączy nas jakaś szczególna więź, tylko chęć pożądania-zaczął to swoje pierdolenie, kiedy wchodził do pokoju zakładając czarny t-shirt.
-A ile razy mam Ci powtarzać, że nie jestem Twoja ?-wstałam i pomogłam mu założyć koszulkę. Psychol. Zaśmiał się tylko i podszedł do komody. Odsunął szufladę i wyjął z niej klucze.-Ej, kto to ?-zatrzymałam jego rękę i odsunęłam z powrotem szufladę. Zamknął ją z powrotem.-Daj mi zobaczyć !-krzyknęłam stanowczo, a on odsunął ręce w geście poddania się. Z szuflady wyjęłam zdjęcie, na którym znajdował się on i ta różowowłosa .. zaraz .. Perrie ! Tak, Perrie !
-Masz zdjęcie z Perrie ?-zaciekawiłam się.
-To moja kuzynka-wytłumaczył. Ale się złożyło.-Znasz ją ?-zapytał.
-Tak, poznałam ją niedawno-odłożyłam zdjęcie na miejsce.
-Błagam, nie mów jej, że mnie znasz, potem na przyjęciach rodzinnych zawsze jest jakieś pierdolenie, że Zayn ma dziewczynę-przewrócił oczami.
-Nikt się o nas nie dowie-uśmiechnęłam się delikatnie, a chłopak złapał mnie mocno w talii i złożył pocałunek na moich ustach. Zastanawiało mnie to, dlaczego nie jesteśmy razem. Wolałam nie pytać, ale Malik zaczynał mnie kręcić. I nie chodzi mi tu tylko o łóżku. Zaczęłam się w nim jakby zakochiwać. Nie miałam nic przeciwko naszym relacjom. Czy jesteśmy razem, czy nie i tak jestem ciągle blisko niego.
-Dzwoniłem do mojego wspólnika, powiedział, że ciągle śledzi tamtych facetów, jak na razie Londyn to najbardziej bezpieczne miejsce dla nas-odezwał się po chwili.
-Na sto procent wiedzą, że jesteś sławny i gdzie mieszkasz-wytknęłam mu jego błąd.
-Ale nie wiedzą, że jesteś ze mną-spojrzał mi w oczy. Cholera. Zawał. Czy jest na sali lekarz ? Dobry Boże, jaki on jest idealny ..-Dobra, zbierajmy się, już 12, a gala zaczyna się o 20-pospieszył mnie dając mi klapsa w tyłek. Odwróciłam się i strzeliłam mu z otwartej ręki w twarz za to. Na moment przeraziłam się, bo jego oczy znów zrobiły się ciemnie i bił od nich chłód.
-Przepraszam-próbowałam ukryć moje zdezorientowanie i dałam chłopakowi buziaka. Zamknął na chwilę oczy, a potem posłał mi delikatny uśmiech. Wyszliśmy z jego rezydencji, a następnie wsiedliśmy do auta.-Nie zamykasz domu ?-zdziwiłam się, a po chwili nacisnął niebieski guzik, uprzednio otwierając schowek.
-Gotowe-odezwał się. Ale zbieg okoliczności. Skoro chcą go zabić może też założył sobie w domu jakieś zabezpieczenia .. mniejsza o to. Odpal w końcu ten samochód. Jechaliśmy w ciszy, a po około 30 minutach dotarliśmy do galerii handlowej.
-O cholera-szepnęłam przypominając sobie coś. Przecież on jest sławny. Ja pierdole. Milion faneczek się zleci.
-Nie martw się, mam nadzieję, że nikt nie zepsuje nam dnia-mm, ale pocieszające słowa. Jak cholera. Kurde, Malik, dlaczego chciałeś przyjechać akurat tu ? Nie chce, żeby jakieś psychofanki zobaczyły mnie z nim na mieście. Cholera jasna. Pomógł mi wyjść z samochodu, a następnie złapał za rękę. O dziwo miał rację, nikt nie przeszkodził nam. Znalazło się może kilka fanek, ale od razu poszły szybkie wytłumaczenia, że jestem z rodziny. Ha Ha. Ile to on musi kłamać, żeby ktoś nie pomyślał, że jest z kimś związany. Tym lepiej. Nie chciałabym, by mój ryj znalazł się w gazecie. Zakupy udały nam się. Było mi trochę głupio, że Zayn kupił mi tak drogą sukienkę, ale oczywiście "to on jest mężczyzną w tym 'związku'". Spoko, nie mam pytań. Po zakupach wróciliśmy prostu do jego mieszkania. Dochodziła już 15. Nie mieliśmy za wiele czasu. On pewnie musiał jechać na jakieś spotkanie z zespołem, czy coś ..
-Zayn, powinnam już iść, do gali zostało pięć godzin, a Ty musisz jechać na próbę-próbowałam znaleźć jakąś wymówkę, by w końcu uwolnić się od mulata. Byłam przy nim cholernie spięta. Dlaczego tak na mnie działał ?
-Wolałbym, żebyś nie pałętała się sama po mieście, pozwól mi chociaż Cię odwieźć-nalegał. Cholera, Malik. Dlaczego jesteś taki uparty ?-Amber wróciła ?-zapytał po chwili.
-Będzie za 10 minut-odpowiedziałam, uprzednio przypominając sobie o wiadomości od niej.
-Lepiej, byście razem były w domu-zamyślił się chwilę.-Wychodźcie w tym samym czasie i wracajcie razem-spojrzał na mnie z powagą. No oczywiście, będę robić to, co mi każesz.-Faith, Proszę Cię-dotknął delikatnie mojej dłoni i spojrzał mi w oczy. Cholera. Mam umrzeć Zayn, chcesz tego !?-Musisz teraz na siebie uważać-dodał.
-Zayn, dam sobie radę, wrócę taksówką, Ty nie masz czasu-próbowałam go przekonać. Faktycznie. Nasze kłótnie to była tylko strata czasu.
-Taksówką ?-prychnął i otworzył mi drzwi od swojego ferrari.-Nie będę się powtarzał-spojrzał na mnie wyczekująco. Przewróciłam oczami i westchnęłam głośno. Oj, Malik. Wkurwiasz mnie. Ostatecznie zgodziłam się wsiąść, a po 20 minutach staliśmy już pod moim domem.
-Możesz już odjechać-zaśmiałam się cicho, czekając, aż chłopak z powrotem wsiądzie do samochodu.
-Poczekam, aż wejdziesz do domu-ty psycholu .. dlaczego tak się martwisz ? Przewróciłam oczami i przybliżyłam się nieco do chłopaka. Dotknął dłonią mojej twarzy i nachylił się do delikatnego pocałunku.-Oddychaj-powiedział rozbawiony. Cholera, znowu ? Dlaczego tak często tracę przy nim oddech, rozum .. wszystko. Cholera. Było w nim wiele cech, które mnie onieśmielały. Jedną z nich na pewno był wzrost, więc kiedy nie miałam na sobie szpilek byłam przy nim po prostu krasnoludkiem. Kurwa, przy nim nie jestem taka, jaka chce być.-Do zobaczenia-szepnął i złożył kolejny pocałunek na moich ustach. Uśmiechnęłam się delikatnie i skierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Chłopak ruszył się z miejsca, dopiero, kiedy je zamykałam. Nacisnęłam guzik, który znajdował się niedaleko drzwi i oparłam się o ścianę, po której szybko się zsunęłam. Cholera jasna. Ten facet doprowadzi mnie do grobu.
-Faith, to Ty ?-usłyszałam piskliwy głos Amber. Nie kurwa, nie ja.
-Nie, to morderca !-odpowiedziałam kręcąc głową na boki. Wzięłam torbę z sukienką i poszłam do swojego pokoju.
-Długo Cię nie było-stanęła w progu i założyła ręce na piersiach.-Co to ?-podbiegła zaciekawiona do pudełka, w którym znajdowała się suknia. Oh, Amber.-Jaka śliczna !-zaczęła piszczeć. Boże.
-Amber, uspokój się-przetarłam delikatnie dłonią bolące mnie czoło.
-Ten facet Cię zmienia.-westchnęła. No nie pierdol. Nie znasz go nawet, nie wiesz jak stanowczy i onieśmielający może być.-A myślałam, że nie istnieje taka osoba, która zmieni Faith Russo-zaśmiała się. No oczywiście, że nie. Problem w tym, że w nim jest coś specjalnego, czego nie ma żaden inny facet. Jest przystojny, zabawny, stanowczy, wyrozumiały, bardzo opiekuńczy, przesadnie sexowny, jest gwiazdą, a na dodatek ma porachunki z gangsterami. Ktoś chce go zabić, no przecież dla dziewczyn to jest takie pociągające .. Pff, ta, no pewnie. Jednak .. muszę to powiedzieć. Dla mnie on jest idealny i chyba się w nim zakochałam. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam na moją przyjaciółkę.
-Chodźmy się przygotować.-szepnęłam.

~*~
 
 
-Dobry wieczór Paniom-kiedy wyszłyśmy z domu zauważyłyśmy dość długą limuzynę. Wysiadł z niej jeden z chłopaków, o ile dobrze pamiętam miał na imię Liam. Otworzył nam drzwi i posłał szczery uśmiech.
-Cześć Liam-razem z Amber odpowiedziałyśmy zgodnie i już po chwili znalazłyśmy się w środku limuzyny. Każdy z chłopaków miał dziś dziewczynę na wieczór, prócz jednego. Ymm .. to był Harry, tak na pewno ! Zrobiło mi się go trochę szkoda. Siedziałam między Amber, a Zayn'em, a obok mojej koleżanki siedział uroczy blondyn, który obejmował ją ramieniem. Hmm, pasowali do siebie. Przyjrzałam się dokładnie tej cholernie ładnej dziewczynie, Eleanor i jej chłopakowi. Wyglądali na naprawdę szczęśliwych, musieli być ze sobą już długo. Danielle i jej chłopak natomiast zachowywali się, jakby spotkali się pierwszy raz po roku rozstania. To było urocze. Chłopak z zaciągniętą do tyłu loczastą grzywą rozmawiał z moim towarzyszem. Po dobrych 40 minutach dotarliśmy na miejsce. Wyjrzałam przez okno i odetchnęłam cicho. O Boże, ile tu ludzi. Kiedy tylko wysiedliśmy z limuzyny oślepiły mnie flesze aparatów i ogłuszyły krzyki fanek. No tak, w końcu to wielka gala. Same gwiazdy, paparazzi, a na dworze multum fanów. Ehh, dlaczego ja się na to zgodziłam ? Poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę i spojrzałam w bok. To był Zayn. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie i ruszyliśmy przed siebie. Weszliśmy do wielkiej sali. Od razu w oczy rzuciła mi się ogromna scena. W sali było jakieś milion okrągłych, dziesięcioosobowych stołów. Całą paczką ruszyliśmy w stronę stolika oddalonego o jakieś 5 metrów od sceny. Oczywiście nie obyło się też bez krzyczących paparazzi, którzy chcieli zrobić nam zdjęcia. Ustawiliśmy się do kilku. Po jakichś 20 minutach zamieszania w końcu usiedliśmy. Po chwili światła zgasły i zaczęła grać jakaś muzyka. Usłyszałam damski głos, a na salę weszła jakaś blondynka. To była Taylor Swift.
-O kurwa-usłyszałam głos Harry'ego i spojrzałam na niego zdziwiona.
-To jego była laska-szepnął mi na ucho Zayn. Oh, wow. Przecież ona jest totalną idiotką.
-Patrzcie kurwa, jak się wygina-odezwał się najmłodszy. Boże, człowieku, nie sraj. Ogólnie nie żałuję, że zgodziłam się przyjść na tą galę. Usłyszałam w końcu jak Zayn śpiewa i tak dalej, było okej.
29 lipca
 Kiedy wszystko się skończyło sama wyszłam z sali i próbowałam znaleźć kogokolwiek z moich znajomych. Na całe szczęście spotkałam Zayn'a, który stał oparty o .. swoje auto.
-Zayn ?-podeszłam bliżej niego.
-Faith-uśmiechnął się do mnie szeroko.-Chodź-otworzył przede mną drzwi od strony pasażera.-Jedziemy do mnie-powiedział.
-Nie zostawię Amber samej w domu ..-skrzywiłam się.
-Amber jest u Niall'a-odpowiedział. Och, to zmienia postać rzeczy. Spojrzałam na Malik'a, który uśmiechał się do mnie zadziornie. Cholera, on myśli tylko o jednym. Przewróciłam oczami i wsiadłam do auta. Znaleźliśmy się pod jego willą po jakichś .. 30 minutach. Dochodziła godzina 3 nad ranem. Ta gala trochę długo trwała. Nieudolnie wysiadłam z niskiego ferrari, bo przecież przeszkadzała mi ta pieprzona kiecka.
-Cholera-przeklęłam pod nosem, kiedy nadepnęłam na nią obcasem.
-Nie mogę się już doczekać, aż się jej pozbędziesz-złapał mnie za rękę i szepnął na ucho. Przewróciłam oczami. Oj Malik, Ty zboczeńcu. Weszliśmy do jego mieszkania i od razu udaliśmy się na górę. Zrzuciłam z siebie rozdartą kieckę i pozostawiłam ją na podłodze, pozostając w samej bieliźnie. Usiadłam na łóżku i czekałam, aż Zayn wyjdzie z łazienki.
 

sobota, 5 października 2013

Rozdział 5.

19 lipca
Faith

Mieliśmy wrócić do Londynu już jutro. Sprawy trochę się pokomplikowały i tak wyszło. Mimo tego jestem zadowolona z naszego pobytu w tym mieście. Każdy z nas chociaż po części zaczął spełniać swoje marzenia. Dzięki temu mamy trochę więcej doświadczenia i może w końcu uda nam się odnaleźć w Chicago. Może dostaniemy tam jakąś pracę związaną z naszymi marzeniami. Wszystko jest możliwe. Siedziałam na schodkach przed wejściem i zerkałam na wyświetlacz telefonu. Czekałam na niego. Ostatnio dość często spędzaliśmy razem czas, były momenty, kiedy leżeliśmy razem w łóżku, w jego domu. Nie tak wyobrażałam sobie naszą znajomość. Nie tak wyobrażałam sobie pobyt w Londynie. Miałam skupić się tylko na tańcu, a tu nagle pojawił się on i zamiast być tą prawdziwą, wredną i zimną Faith nie potrafiłam odmówić mu niczego. Kiedy byliśmy razem kompletnie wymiękałam, a kiedy rozbierał się przede mną czułam się jakbym umarła i narodziła się na nowo. Był lekko tajemniczy i stanowczy. Bardzo mi się to podobało. To co nas łączyło było zwykłym pożądaniem. To nie była miłość. Po prostu każde z nas potrzebowało jakiejś osoby, z którą spędzi się noc, czy po prostu kogoś z kim można się całować w nieskończoność i łamać zasady. Wydawało mi się, że to wszystko jest nierealne, trochę chore. Czasem myślałam, że on ma mnie za zwykłą dziwkę. Wyrzucałam jednak tę myśl z głowy, kiedy traktował mnie naprawdę poważnie. Był miły i opiekuńczy. Byłam dla niego w jakiś sposób ważna i to motywowało mnie do kolejnego spotkania z nim. Nigdy nie spotkałam jeszcze takiego faceta. Fajna, dwu tygodniowa przygoda, szkoda tylko, że tak szybko musi się skończyć. Zauważyłam podjeżdżające pod dom czarne porsche i podniosłam swój tyłek. Przystojny Mulat wysiadł z auta i otworzył mi drzwi od strony pasażera, a następnie zajął miejsce za kierownicą i odpalił silnik.
-Miło znów Cię widzieć-szepnął patrząc cały czas na drogę. Odwróciłam głowę patrząc na niego, a na mojej twarzy ukazał się delikatny uśmieszek, który wkradł się bardzo dyskretnie. Po około 30 minutach milczenia dojechaliśmy do jego domu.
-Dobrze zobaczyć się znowu, chociaż ten ostatni raz-westchnęłam wchodząc po schodach na górę.
-Ostatni raz ?-zatrzymał mnie przy drzwiach do pokoju.
-Jutro wracam do Chicago-wyjaśniłam.
-Jak to, nie mieszkasz tu ?-patrzył na mnie zdezorientowany. Dało się zauważyć, że moja decyzja wkurzyła go. Jego oczy znów zrobiły się ciemne, a patrząc w nie poczułam zimno.
-Zayn, przyjechałam tu tylko do szkoły tanecznej, skończył mi się kontrakt i wracam. Za miesiąc wracam do szkoły-próbowałam mu to wszystko jakoś wytłumaczyć. Jak on mógł się czuć ? Co on będzie robił przez resztę życia nie mogąc mnie pocałować, dotknąć mojego ciała. Byłam dla niego narkotykiem i to przez chwilę wydawało się miłe i podniecające. Westchnął głęboko.
-Jutro muszę być w Wenecji-odezwał się po chwili namysłu. Spojrzałam na niego z uwagą.-Jedź ze mną-dotknął mojej dłoni, a po chwili spojrzał w oczy. Nie były już ciemne, po prostu się śmiały. Dobrze słyszałam ? Wenecja ? Po jaką cholerę mam jechać z Nim do Wenecji ? Przecież nie mogę. Adam dowie się, że spotykam się z kimś, bo nie mogę na razie użyć słów "mam kogoś".
-Naprawdę nie mogę-wyszeptałam. Dlaczego chciał zabrać mnie ze sobą do Wenecji ? No i po co on w ogóle miał tam jechać ? Zastanawiało mnie to. Hmmm, Wenecja. Jeden z niewielu tak romantycznych miejsc. Szczerze ? Nie byłam tam, ale zawsze marzyłam, by właśnie znaleźć się tam któregoś dnia z ukochaną osobą lub z kimś, bez kogo nie mogę funkcjonować na daną chwilę. Cholernie chciałam jechać. Tylko co miałam zrobić ? Amber musiałaby mnie kryć .. O wilku mowa. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i przeczytałam wiadomość. "Faith, jest sprawa. Nie chcę wracać do Londynu. Ten słodki chłopak zaprosił mnie do Irlandii. Problem w tym, że Adam nie może się dowiedzieć. Ambi ;*" Hmm, coś czuję, że nam się uda ... Jeśli i Amber i ja mamy wyjechać gdzieś, to ... wystarczy wmówić Adam'owi, że obie jedziemy na "babskie wakacje". Sprawa załatwiona. To tak sztucznie przewidywalne jak scena z taniego filmu. Zabawne.
-Faith-stanął na przeciwko mnie. Spojrzał mi głęboko w oczy. Znowu przestraszyłam się. Jego oczy były takie .. ciemne, bałam się ich. Był wkurwiony ?-Potrzebuję Cię-szepnął. No nie pierdol. Od kilkunastu dni nie dajesz mi spokoju.
-Właściwie ..-przygryzłam dolną wargę-Nie widzę przeszkód, by z Tobą nie pojechać-posłałam mu zadziorny uśmieszek. Zaśmiał się cicho i dotknął dłonią mojego policzka. Był cholernie wysoki, ale mając szpilki niewiele brakowało, byśmy stykali się czołami.
-A co na to Twój facet ?-zapytał. Jakby kurwa czytał mi w myślach. To nie jest mój facet, dupku ! Adam to tylko przyjaciel, tak trudno to pojąć ? Mamy XXI wiek, nie tylko ja pieprzę się z najlepszym przyjacielem. Chyba logiczne.
-Mój przyjaciel-głośno zaakcentowałam to słowo-Właściwie to nie musi wiedzieć co robię, gdzie się znajduję i z kim-wyjaśniłam.
-Bad girl-zaśmiał się i wyszedł na balkon. Ruszyłam za nim.
-Chciałabym Ci przypomnieć, że spotykamy się codziennie od trzech tygodni, zostaję u Ciebie na noce, a on nadal nie domyślił się, że pieprzyłam się z innym chłopakiem-przewróciłam oczami i wzięłam od niego papierosa. Zapaliliśmy w tym samym momencie.
-Dlaczego palisz ? Masz dopiero 17 lat.-a czy ty jesteś moją matką, by mówić mi co jest dla mnie dobre ? Nie wiesz jeszcze, że kiedyś zaćpałam się na śmierć. Wie to tylko Adam i od tamtej pory próbuje chronić mnie i kiedy tylko widzi jakiegoś dealer'a chcącego mi coś opchnąć daje mu w ryj. Jest dla mnie jak dobru brat, z którym czasem .. pójdę do łóżka, no okej.
-Nie masz żadnego hobby, że ciągle trujesz mi dupę ?-spojrzałam na niego i odezwałam się dość ostrym tonem. W końcu byłam przy nim normalną Faith. Nie miękłam, póki się nie rozebrał. Zaśmiał się cicho.
-Po prostu się martwię. Nie jesteś nawet pełnoletnia, co na to Twoi rodzice ?-zapytał. Momentalnie odwróciłam głowę i skupiłam się wyłącznie na papierosie.-Faith-czułam na sobie jego wzrok.-Odpowiedz-co miałam Ci powiedzieć ? Że od tylu lat nikt nie wspominał o moich rodzicach, a teraz miałam ochotę rozryczeć się jak małe dziecko ? Nie zamierzałam płakać. Dawnej Faith nie ma. Zrobiło mi się jednak cholernie przykro.-Cholera, przepraszam-zauważyłam wyrzucanego papierosa.-Nie wiedziałem-szepnął. Przymknęłam oczy i uśmiechnęłam się w duchu. Domyślił się. Rozumiał mnie. Postanowiliśmy wrócić do środka. Chłopak od razu zdjął koszulkę, rzucił ją na podłogę i położył się na łóżku. Usiadłam obok niego i przeskanowałam oczami jego idealne ciało. Był opalony i miał sporo tatuaży.
-29, tak ?-zagadnęłam przypominając sobie, kiedy opowiadał mi o nich.
-30-podniósł się. Zmarszczyłam brwi. Byłam niemal pewna, że mówił, iż ma ich 29. Czyżbym miała tak słabą pamięć ? Wskazał swoim palcem na mały napis pod skrzydłem. 'Faith'. Ehh, wow. Naprawdę ? Spojrzałam zdezorientowana na jego twarz.
-Dlaczego ?-pokręciłam głową z niedowierzaniem. Po co miałby tatuować sobie moje imię na ciele ?
-Jesteś dla mnie najważniejsza-szepnął i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Lubiłam kiedy był taki naturalny, spontaniczny, opanowany, miły, spokojny, delikatny, szczery, a w jego oczach widniał przyjemny blask. Była też druga strona. Niebezpiecznie ciemne oczy, chamskie zachowanie, chłodne spojrzenia .. Zdecydowanie wolałam tę pierwszą stronę niego. Nie byłam w nim zakochana, nie musiałam akceptować jego wad i zalet. Był dla mnie po prostu kimś, kogo potrzebowałam i nie wyobrażałam sobie dalszego funkcjonowania bez jego osoby.
-Muszę już iść-odezwałam się. Zdecydowanie zbyt dużo czasu spędzałam w jego towarzystwie. Musiałam porozmawiać dzisiaj z Amber. Musiałam zrobić wiele rzeczy. Nie chciałam go opuszczać, coś kazało mi zostać. Dobrze czułam się w jego towarzystwie i już na zawsze chciałam być przy nim, stać się częścią jego życia.

*26 lipca*

Dzisiaj z Zayn'em wróciliśmy z Wenecji. Muszę przyznać, że cholernie się cieszę, dlatego, że mnie tam zabrał. Było wręcz .. wspaniale. Robiliśmy praktycznie to co zwykle, tylko w jeszcze piękniejszym miejscu. Zastanawiam się ciągle dlaczego zabrał mnie do Wenecji ? Tylko po to, by przespać się ze mną właśnie tam ? Zabawne. Mój telefon znów zadzwonił. Adam. Nasz samolot powinien wylądować w Chicago za 15 minut, spokojnie człowieku. Tak, z Amber wracałyśmy do Chicago. Ciężko było mi opuszczać Zayn'a, a Amber ciężko było opuszczać jej "przyjaciela". Nie żałuję żadnej chwili spędzonej w Londynie. Dostałam się do Dellaver Studio, poznałam Zayn'a, Danielle, Jade i jej przyjaciółki. Nie żałuję niczego. Jednak trzeba wrócić do szarej rzeczywistości. Najgorzej jednak było rozstać się z nim. Przez dobry miesiąc żyliśmy jak, możnaby powiedzieć "dobre małżeństwo". Nasze wspólne życie opierało się przede wszystkim na sexie, bo o to nam chodziło. Jednak dla mnie to było coś więcej. Dużo rozmawialiśmy i poznałam go od naprawdę fajnej strony. To wspaniały facet.
-Faith-poczułam szturchanie w ramię i obudziłam się. Amber.-Jesteśmy w Chicago, wstawaj-poinformowała mnie. Ehh, Chicago. Wyszłyśmy z samolotu i odebrałyśmy nasze bagaże. Z oddali zauważyłam Adam'a i posmutniałam przypominając sobie, że to jednak Chicago. Nie mam tu niczego prócz Adam'a, Amber i szkoły. Nie mam szkoły tańca, dobrych przyjaciółek takich jak Danielle, czy Jade, nie mam .. Zayn'a.
-Cześć Faith-do moich uszu dotarł jego głos. Zawsze był dla mnie najlepszym przyjacielem, uwielbiałam go. Od spotkania z Zayn'em gardzę każdym facetem. Co jest do cholery ze mną nie tak ? Spojrzałam na mojego przyjaciela i posłałam mu złowrogie spojrzenie. Wrzuciłam walizkę to bagażnika i stanęłam przed samochodem.
-Pójdę po coś do picia-poinformowała nas Amber.
-Co się z Tobą do cholery dzieje ?-złapał mnie mocno za rękę i spojrzał w oczy. Wiedziałam, że nie odpuści.
-Szczerze ? Chce wrócić do UK-no bo .. dlaczego miałabym go okłamywać ? Westchnął cicho i wsiadł do samochodu. Nie chciał mnie stracić. Wsiadłam na tył samochodu i głośno zatrzasnęłam za sobą drzwi. Amber wróciła, w samą porę. Nie miałam ochoty na sprzeczki z Adam'em. Po około 30 minutach znaleźliśmy się przed moim domem. Nie chciałam zostać sama, więc Amber wysiadła ze mną, miała nocować u mnie dzisiaj. Chciałam z nią porozmawiać po prostu. Normalnie nie było okazji. Kiedy weszłam do domu ucieszyłam się jednak. Brakowało mi mojego dużego mieszkania, które zamieszkiwałam sama. Nikt mi tu nie przeszkadzał, mogłam w spokoju pomyśleć.
-Cholera, ale jestem głodna!-zajęczałam i rzuciłam walizkę na środek korytarza.
-Zrobię naleśniki-wyszczerzyła się Amber. No tak .. uwielbiała gotować i nigdy nie mogłam jej odmówić. Była w tym naprawdę dobra. Poszłam do salonu i usiadłam wygodnie w fotelu. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić mój telefon zawibrował.
-Cześć piękna-przez całe moje ciało przeszły ciary, kiedy usłyszałam jego głos. Zayn.
-Co Ty wyprawiasz ?-naprawdę zdziwił mnie jego telefon. Po co miałby dzwonić ? Możliwe, że już się nie zobaczymy.
-Wróć do Londynu-cholera, teraz o to prosisz ? Przecież nie mogę. Nie odpowiedziałam.-Potrzebuję Cię-szepnął. Mhm, na pewno.
-Zayn, daj sobie spokój-z trudem odmówiłam. Na całe szczęście nie było go tutaj i nie musiałam dekoncentrować się, kiedy patrzył na mnie tymi swoimi idealnymi oczami. 
-Denerwuje mnie fakt, że jestem parę tysięcy kilometrów dalej i, że jakiś facet może Cię w tej chwili dotykać-zaśmiałam się. Głupek.
-Dlaczego ?-chciałam się z nim podrażnić.
-Bo jesteś moja-jego głos był pewny, jak zwykle z resztą. Mylił się. Nie byłam przedmiotem, nie należałam do niego. Spędzałam z nim po prostu czas.
-Nie jestem Twoja dupku i zapamiętaj to-odezwałam się po chwili, a na moją twarz wkradł się zadziorny uśmiech.
-Wmawiaj to sobie, skarbie-powiedział pewnym głosem. Boże, co za debil.
-Wiesz .. to nie mi staje za każdym razem, kiedy tylko jesteśmy razem-zaśmiałam się głośno na samą myśl o tym.
-Faith, ogarnij się !-usłyszałam głos Amber i tylko wywróciłam oczami.
-Więc już odkryłaś, że mnie podniecasz-usłyszałam jego głos w słuchawce. Zawsze, kiedy udawał "flirciarza" jego głos był chłodny, niezbyt miły.
-Muszę kończyć, Amber mnie woła
-No oczywiście. Do zobaczenia, piękna-tym razem jego głos był taki .. łagodny, kojący, miły. Włożyłam telefon do kieszeni i poszłam do kuchni, gdzie Amber czekała na mnie z naleśnikami.
-Pokaże Ci tego chłopaka-rozpromieniała i zaczęła stukać w klawiaturę od laptopa.
-Podobno zapomniałaś hasła na fejsa-przypomniało mi się.
-Wpiszę w google-przewróciła oczami. Zdziwiło mnie to. Mogę sobie wpisać w google "Faith Russo" i na stówę nie wyskoczy moje zdjęcie. Stanęłam za nią i przyglądałam się, co robi.
-Co to One Direction ?-zaciekawiłam się.
-Zespół, do którego należy-odpowiedziała i powiększyła jedno ze zdjęć.-To Niall-wskazała na jedynego blondyna i szeroko się uśmiechnęła.
-O kurwa !-krzyknęłam i złapałam się za głowę. Spojrzałam na dobrze zbudowanego, znanego mi mulata i pokazałam na niego palcem.
-Też jest fajny, ale spotykałam się z Niall'em-wystawiła język, a ja nerwowo dotykałam ekranu wskazując na Zayn'a.
-To Zayn !-nie mogłam nadal w to uwierzyć.
-Ten Twój facet !?-uśmiechnęła się do mnie szeroko. To on ma jakiś zespół ? Dlaczego mi nie powiedział ?
-Co wiesz o tym zespole ?-usiadłam obok niej.
-Najpopularniejszy w Wielkiej Brytanii, w ogóle chyba najpopularniejszy boysband na świecie jak na tą chwilę-odpowiedziała bez chwili namysłu. Czyli ten cały blondyn opowiedział jej o wszystkim. Cholera, Zayn !-Oo, a ten tutaj, to chłopak Eleanor, poznałaś ją-wskazała na chłopaka z niebieskimi oczami i lekko postawionymi brąz włosami.
-A ten, to chyba chłopak Danielle-przyjrzałam się bliżej brunetowi ściętemu na krótko.
-W rzeczy samej. Danielle i Eleanor to najlepsze przyjaciółki-uśmiechnęła się. Cholera. Jeszcze coś mnie ominęło ? Wyciągnęłam z powrotem telefon i wyszłam do salonu.
-Słucham ?-usłyszałam jego twardy głos.
-Dzień dobry, Panie Malik-miałam ochotę znaleźć się obok niego i rozszarpać na strzępy.
-Nie przypominam sobie, bym mówił Tobie o sobie coś więcej, Faith-dało się wyczuć, że był lekko podejrzliwy. Cholera jasna. Skoro ten ich cały zespół jest taki popularny, to dlaczego nic o nim nie wiem ?
-Mówi Ci coś nazwa 'One Direction', Panie Malik ?-zapytałam.
-Dobra, daj sobie spokój, skąd wiesz-poczułam, że wymawiając te słowa szczęka mu się zacisnęła. Był wściekły. Tylko dlaczego ?
-Jest coś takiego jak internet, coś od czego mnie odciągałeś. Nie chciałeś, bym się dowiedziała ?
-Faith, przestań-skarbie, nie spinaj się.
-To mi odpowiedz-chuj mnie obchodziło co on teraz myśli. Wkurwiało mnie to, że nie ufał mi, by powiedzieć o zespole.
-Nie chciałem żebyś wiedziała. Już kiedy Cię poznałem cholernie cieszyło mnie to, że nie wiesz kim jestem. To kurewsko frustrujące, kiedy widzisz ładną dziewczynę, chcesz zagadać, a każda taka, za każdym razem drze się na Twój widok i prosi o zdjęcie. Ty jesteś inna, nie znałaś mnie, dlatego nie widziałem jakiejkolwiek potrzeby, by Ci mówić o zespole. Z resztą, miałem wakacje, chłopacy wyjechali, nawet bym Cię z nimi nie poznał. Sądzę, że to czy wiesz o zespole, czy nie, to nic nie zmienia i mam nadzieję, że nie zmieni stosunku między nami-zaczął się tłumaczyć. Wow. Zawsze był strasznie stanowczy i nie mówił za wiele. Dziś dał mi cały wykład o tym co myśli na ten temat. Byłam pod wrażeniem.
-Umiesz śpiewać ?-uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Cóż, mam kieszenie wypchane forsą, więc wydaje mi się, że umiem-usłyszałam jego idealny śmiech. Nawet nie widząc go, przeszły przeze mnie ciary, bo przypomniało mi się jaki jest sexowny. Cholera !
-Wkurwiasz mnie, rozłączam się.
-Faith !
-Wyłączam telefon.-przewróciłam oczami i tak zrobiłam.

*3 hours later*

-Faith, zejdź na dół !-usłyszałam donośny głos Amber. Jeśli ta wariatka nocuje u mnie, nawet nie mogę w spokoju książki przeczytać. O co teraz chodzi ? Znalazłaś nagie zdjęcia swojego faceta ? Jeny, Amber, człowieku, daj mi chwilę spokoju. Odłożyłam grubą książkę na łóżku i niechętnie podniosłam się, by po chwili zejść na dół.
-Co za fiut Ci to przysłał ?-zadrwiłam z niej, widząc ogromny bukiet krwisto czerwonych róż na stole.
-To Twój dom-puściła mi oczko i udała się do salonu. O co tu kurwa chodzi ? Zrobiłam krok do przodu i wyjęłam kopertę z środka bukietu. "Zaproszenie na galę w Londynie".
-Pokaż-nagle obok mnie pojawiła się Amber i wyrwała mi kopertę z ręki.-"Zostałaś zaproszona na galę Brit Award w Londynie jako osoba towarzysząca sz.p. Zayn'a Malik'a"-zaczęła czytać. Że co ?-Aaaaa, czyli lecimy tam razem !-zaczęłam skakać i piszczeć. O co tu kurwa chodzi ? Niall zaprosił mnie na tą galę, kiedy byliśmy jeszcze w Londynie, tak się cieszę, że nie muszę lecieć tam sama-wytłumaczyła.
-Zaraz, a kto Ci powiedział, że chce tam iść ?-byłam trochę zdziwiona. Boże, Zayn, co Ty odpierdalasz.
-Nie odmówisz spotkania z nim-puściła mi oczko i odeszła. Ehh, Amber.


dobra, coś napisane bardzo dawno temu i coś dodane na szybko. komentarzy nie ma, drugi miesiąc szkoły, a ja padam na pysk. może chociaż wy poprawicie mi humor dużą ilością waszych wypowiedzi? :D kocham, Alex ;)

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 4.

11 lipca
Faith

Cholernie bałam się o Amber. Umówiła się jakimś kolesiem, którego nawet nie znam. W dodatku umówili się u niego. Zgaduję, że była wolna chata, nowe łóżko i celem ich spotkania był sex. Każdy facet tak robi w przypadku Amber. Ona natomiast zawsze odmawia. Nigdy jeszcze tego nie robiła. Martwiłam się, bo dochodziła 9 rano, a ona jeszcze nie wróciła. Może rzeczywiście w końcu się odważyła ? Może ten chłopak, to właśnie ten chłopak ? Czy rzeczywiście powinna wchodzić w jakiś związek ? Za jakieś 3 tygodnie wracamy do Chicago. Jak dla mnie do cholernie nudnego i przereklamowanego Chicago. Dlaczego więc by nie zostać tutaj ? Szkoła, rodzina Adam'a. Dlatego. Nie jestem nawet dorosła. Mam te jebane 17 lat jak na razie. Nie mogłabym zostać tu sama, a Adam na 100 % będzie chciał wrócić. Cholera. Londyn jest fantastyczny, ale życie już takie nie jest. Nie mogłam już dłużej na nią czekać. Musiałam szybko znaleźć się w studiu tanecznym.
-Faith !-usłyszałam głos Adam'a. Założyłam torbę na ramię i wyszłam z domu. Do studia dojechaliśmy po około 20 minutach. Pożegnałam się z moim przyjacielem, a on pojechał dalej, do swojej pracy. Któryś z kolei dzień stałam przed tym wielkim budynkiem i nadal nie mogłam uwierzyć, że moje marzenia się spełniają.
-Dzień dobry Faith-w hallu przywitała mnie Emma, recepcjonistka.
-Dzień dobry Emmo-posłałam jej delikatny uśmiech i weszłam do windy. Wcisnęłam guzik i czekałam, aż dojadę na ostatnie piętro. Ta winda, tak krótki czas i tyle wspomnień. O mało nie przelecieliśmy się tutuj ostatnio. Zastanawiam się, co się ze mną dzieję. Nie chcę mieć chłopaka, ten facet mnie denerwuje cholernie, ale z drugiej strony cholernie mnie pociąga. Po prostu kiedy jest obok, nie mogę mu się oprzeć, mam ochotę rzucić się na niego i już nigdy nie odchodzić daleko. To jest chore. Faith, ogarnij się ! Kiedy dotarłam już na 30 piętro, tak się rozmarzyłam, że prawie nie zdążyłam wyjść z windy. Udałam się na koniec korytarza i weszłam do naszej sali. Byli dzisiaj chyba wszyscy. Nie moment, nie było dwóch. Olivier'a i Paul'a. No trudno, będzie przynajmniej się lepiej tańczyło. Poszłam do szatni i przebrałam się w wygodne ciuchy, a następnie wróciłam na salę. Po chwili przyszła Danielle i od razu zaczęliśmy tańczyć. Zajęcia trwały 3 godziny, czyli do 12:30. Cała zmachana poszłam pod prysznic i przebrałam się. Pakując swoje rzeczy, kolejny raz do szatni weszły te 4 dziewczyny. Spotkałam je już drugi raz. Widać, że chyba lubią tańczyć. Od razu podeszła do mnie Jade i zagadałyśmy się trochę. Kiedy wybiła 13 wyszłam z szatni. Cieszyłam się ogromnie, że nie spotkałam tego chłopaka dzisiaj. Z drugiej strony, jednak niepokoiłam się nieco. Weszłam do windy i nacisnęłam guzik wskazujący 1 piętro. Nieoczekiwanie winda zatrzymała się na 29. Drzwi otworzyły się, a przede mną ukazał się .. on.
-Cześć piękna-puścił mi oczko i stanął obok mnie, naciskając odpowiedni guzik. Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem i spojrzałam na niego.
-Cześć dupku-wypaliłam.
-Czekałaś na mnie ?-posłał mi zadziorny uśmiech. Chyba śnisz.
-Niekoniecznie-odpowiedziałam.
-Robisz coś dzisiaj ?-zapytał po chwili.
-Absolutnie nic, a bo co ?-spojrzałam na niego podejrzliwie.
-Może wpadniesz do mnie ?-zaproponował. Cholera. Dobra zagrywka, dupku. Już chcesz zaciągnąć mnie do łóżka ? Ale czemu ja się oszukuję ? Cholernie tego chce. Cholernie mi się podoba. Jest cholernie sexowny. Zgódź się Faith, zgódź się !-Umm, nie martw się, nie zrobię Ci krzywdy-spojrzał na mnie, a w jego oczach pierwszy raz zobaczyłam .. coś miłego. Zawsze jego wzrok był taki mroczny, taki chłodny ..
-W takim razie, zgadzam się-przymrużyłam lekko oczy i posłałam mu delikatny uśmiech. Nie zachowywaliśmy się już tak bardzo tajemniczo jak na początku naszej znajomości. Nadal jednak nie wiedziałam jak ma na imię. On wiedział o mnie wszystko. Ja o nim niczego. Kiedy winda się zatrzymała odetchnęłam z ulgą. Pokazał ręką bym wyszła pierwsza i tak zrobiłam. Wychodząc z budynku uśmiechnęłam się delikatnie do Emmy. Przede mną pojawiło się czarne ferrari. Spojrzałam na mulata, który okrążył samochód i otworzył drzwi od strony pasażera. Podeszłam bliżej i trochę nieudolnie wsiadłam do niskiego samochodu. Zaśmiał się cicho i zasiadł za kierownicą.-Niezły samochód-stwierdziłam. Ferrari zawsze było jedną z moich ulubionych marek. Spojrzał na mnie tak, że miałam ochotę po prostu zemdleć.
-Oddychaj, Faith-szepnął patrząc na drogę. Dlaczego tak często traciłam przy nim oddech ? Cholera. Jechaliśmy jakieś pół godziny, aż w końcu chłopak zatrzymał się na podjeździe przed ogromnym domem. Wysiadłam pierwsza i rozejrzałam się dookoła.
-I Ty mieszkasz sam ?-zdziwiłam się.
-Na razie tak-zaśmiał się cicho i złapał mnie za rękę. Przez moje ciało przepłynęła fala gorąca. Oddychaj Faith, oddychaj. Przekroczyliśmy próg domu, a raczej willi i rozejrzałam się. Mieszkanie było zdecydowanie za duże, jak na jedną osobę.-Ogólnie mam jeden, jeszcze większy dom z przyjaciółmi, ale każdy z nas ma też swoje mieszkanie-wyjaśnił. O kurwa.-Idziemy na górę ?-wskazał na schody. No pięknie. Znamy się 10 dni, a Ty już chcesz mnie zabrać do łóżka ? Kiwnęłam tylko głową i oboje ruszyliśmy do góry. Zaprowadził mnie do jednego z pokoi. Dominował tu raczej brąz. Pokój podobał mi się. Usiedliśmy oboje na dość dużym łóżku i wpatrywaliśmy się w siebie. W pewnym momencie nie wytrzymałam i zaczęłam się głośno śmiać. Muszę przyznać, że nie wiedziałam co zrobić. Siedziałam tu ja, tylko ja, w jego domu, w jego pokoju, a na przeciwko mnie on. Miałam mu się dać rozebrać ?! Wstał z łóżka i podszedł do czegoś, co przypominało mini-bar. Wyjął dwie szklanki i napełnił je whisky. Podał mi jedną z nich i zaczęliśmy pić. W pewnym momencie rzucił szklanką o podłogę, a następnie rzucił się na mnie. Trzymał mnie mocno przy sobie i zaczęliśmy się namiętnie całować.

*12 lipca*

Kiedy otworzyłam oczy, wydawało mi się, że jestem w kompletnie nieznanym mi miejscu. Rozejrzałam się dookoła. Przytulny, duży pokój, tylko, że nie mój. Na podłodze leżały ubrania i kilka rozbitych szklanek, a na szafce niedaleko kilka pustych butelek od alkoholu. Podniosłam się do pozycji siedzącej i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że byłam naga. Miałam w głowie same czarne myśli. Przymknęłam oczy i odwróciłam głowę w prawo. Bałam się otworzyć oczy. Bałam się, kogo zastanę obok. Faith, ogarnij się ! Leżysz w łóżku jakiegoś debila, a w dodatku się nawaliłaś ! Nie wybaczę sobie tego. Powoli otworzyłam oczy. To był on, ten sexowny mulat. Cholera ! Dałam mu się zaciągnąć do łóżka !? Nic nie pamiętam. Kurwa. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju. To było logiczne, musieliśmy dość dużo wypić. Chociaż jedyne, co pamiętam, to, to kiedy znalazłam się tutaj. Nic więcej ... Cholera. Nienawidzę siebie za to. Dlaczego się na to zgodziłam ? Nawet go nie znam, ja pierdole. Położyłam się z powrotem i odwróciłam plecami do niego. Po chwili poczułam, że obejmuje mnie ręką.
-Oddychaj Faith-szepnął. Zamknęłam oczy i wypuściłam powietrze z płuc. Przez chwilę nie odzywałam się. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, chciałam po prostu stąd zniknąć, ale już było za późno.-Jak się czujesz ?-zapytał i pocałował mnie w policzek. Gdyby ktoś nas nie znał, powiedziałby, że w tej chwili wyglądamy jak dobre małżeństwo. Dobry Boże, dlaczego on sobie na tyle pozwala ? Cholera. Jeszcze poczułam w tej chwili, że jego kutas dotyka mojego tyłka. Kurwa.
-Nic nie pamiętam-podniosłam się do pozycji siedzącej i zrzuciłam z siebie jego rękę. Usiadł tak samo i chwilę patrzył się na mnie. Spojrzałam na swoją klatkę i zauważyłam, że mam odsunięte piersi. Złapałam mocniej koc i przycisnęłam go sobie do brody.
-Nic dziwnego, sporo wypiłaś-zaśmiał się.
-Dlaczego to zrobiliśmy ?-spojrzałam na niego z wyrzutem. Nie miałam siły na niego krzyczeć, sprzeczać się z nim, czy wyzywać go od dupka. Byłam po prostu zaniepokojona.
-Ponieważ tego chciałaś-złapał mnie za rękę. Przez moje ciało przepłynął przyjemny dreszcze. Dlaczego on tak na mnie działał ?-Faith ..
-Ja nawet Cię nie znam-wyrwałam swoją dłoń-Nie wiem kim jesteś, jak masz na imię, nic o Tobie nie wiem-podniosłam lekko głos.
-Zayn-z powrotem złapał moją rękę. Posłałam mu delikatny uśmiech. Przybliżył swoją twarz do mojej i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
-Jesteś jakiś inny niż zazwyczaj, Zayn-zauważyłam.
-Jestem spokojny, dlatego, że jesteś ze mną-szepnął.
-Wiesz przecież, że nie mogę zostać-spojrzałam mu w oczy. Dziś zdecydowanie nie miały w sobie tej mrocznej strony. Po prostu się śmiały.
-Faith-położył jedną rękę na moim biodrze, a drugą zaczął wsuwać pod kołdrę. Jego usta powędrowały na moje i zatopiliśmy się w idealnym pocałunku. Wiedziałam, że to nie było zbyt rozsądne. Zatrzymałam jego rękę, zanim zdążyła dojechać do dolnej partii mojego ciała i odwróciłam głowę. Tak bardzo chciałabym, by tak było. By to on był tym jedynym, bym codziennie budziła się u niego w mieszkaniu, w ten właśnie sposób. Nie mogłam. Miałam tu zostać tylko 3 tygodnie ze względu na szkołę tańca, a potem wrócić do Chicago. Z resztą .. mam tylko 17 lat. To niedorzeczne.
-Zayn, mogę wiedzieć ile masz lat ?-zapytałam.
-To takie ważne ?-zdziwił się.
-Po prostu odpowiedz-spojrzałam na niego twardo.
-20-powiedział. Trzy lata, czy to tak dużo ? Wyglądałoby to zdecydowanie lepiej, gdybym była pełnoletnia.-Wiem, że pewnie nie czujesz się przy mnie komfortowo, zważywszy na to, że ty masz tylko 17-dodał. Skąd on to wiedział ?-Potrzeba bycia z jakąś osobą i miłość, nie znają wieku-powiedział po chwili ciszy. Byłam pod wrażeniem.
-Myślisz, że to coś między nami to miłość ?-zaciekawiłam się.
-To coś między nami to pożądanie, potrzeba bycia z jakąś osobą-wytłumaczył i posłał mi delikatny uśmiech. Czy rzeczywiście tak było ? On potrzebował mnie. A czy ja potrzebowałam jego ? Cholera. Znowu za bardzo się rozmarzyłam. Musiałam wracać do domu i iść do studia. Z kolei inna część mnie chciała zostać tu z nim, już na zawsze trwać w jego objęciach. Faith, kiedy Ty się w końcu do cholery obudzisz !?
-Naprawdę muszę już iść-odezwałam się po dłuższej chwili ciszy.
-Zostań ze mną-poprosił. Patrzyłam na niego z pożądaniem. Miałam ochotę po prostu zemdleć przed nim. Tak cholernie sexowny. Któraś dziewczyna będzie miała kiedyś szczęście, jeśli to właśnie ją pokocha. Będą mieszkali razem, budzili się razem w tak piękny sposób, jak my dzisiaj .. a ta dziewczyna będzie cholerną szczęściarą mogąc co noc pieprzyć się z tak idealnym facetem. Zaraz, moment. Ja nie myślę racjonalnie. Kurwa mać. Za dużo wypiłam ? Czy po prostu on tak na mnie działa ? Patrząc na niego widzę boga sexu, którego mam ochotę zabrać ze sobą do domu. Cholera, Faith. Ogarnij się.
-Zayn, muszę iść, naprawdę, przykro mi-spojrzałam na chłopaka z wyrzutem. Cholernie nie chciałam go opuszczać, ale musiałam. Westchnął głęboko i opuścił łóżko. Przez tą chwilę, kiedy wychodził z pokoju podziwiałam jego tyłek. Cholera, Faith ! Wstałam z łóżka i pozbierałam z podłogi swoje ubrania, które po chwili założyłam na siebie. Chwilę zajęło mi znalezienie mojej torby i telefonu, który był wyłączony. Schowałam go do torby i opuściłam pokój. Rozejrzałam się dookoła. Dom był ogromny, kompletnie nie wiedziałam, gdzie mam iść. Po dłuższej chwili znalazłam schody, a przy drzwiach natknęłam się na niego.
-Na pewno nie możesz dłużej zostać ?-zapytał. Dziś był jakiś inny, wyjątkowo .. niewinny. Nawet mi się to podobało, ponieważ był spokojny. Jego oczy coś mówiły, nie były chłodne, tak jak zwykle. Nie był chamski i pewny siebie, tak jak zwykle.
-Wybacz-posłałam mu tylko lekko niezadowoloną minę. Złapał mnie za biodra i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam mu w oczy. Wyglądały normalnie, nie były chłodne. Podobało mi się to.
-Zobaczymy się później ?-dotknął delikatnie mojej twarzy.
-Na pewno-posłałam mu delikatny uśmiech i wyszłam. Złapałam taksówkę i pojechałam do studia.

*Danielle*

Dochodziła już godzina 11. Faith jak zwykle spóźniała się na zajęcia. Nie podobało mi się to za bardzo. Wszystko przez Zayn'a. Ten idiota ciągle tu jest, ciągle coś do niej ma. Zawrócił jej kompletnie w głowie. Kocham go jak brata, ale denerwuje mnie ! Przecież ma dziewczynę. Co prawda nie przepadam jakoś szczególnie za Perrie, ale każdej dziewczynie należy się szacunek. Dlaczego uwodzi Faith, kiedy przecież jest szczęśliwy z Pezz ? W dodatku .. jest bardzo stanowczy, jeśli chodzi o nią. Pamiętam jego słowa "ta dziewczyna musi być moja". Kurwa, Malik, dziewczyna to nie przedmiot ! Szkoda mi Faith pod tym względem. Z drugiej strony Zayn jest rozsądny i przystojny i zachowuje się wobec niej jak jakiś .. jakiś gangster z filmu, no dosłownie. Nie dziwię jej się, że traci oddech na jego widok. Jedyny problem jest taki, że Zayn się od niej uzależnił, a jeśli Malik ma jakieś uzależnienie .. to jest to naprawdę wielki problem.
-Dobra chłopaki, nie ma co na nią czekać, możecie już iść-zwróciłam się do zespołu. Próba trwała już ponad godzinę, a jej nadal nie było. Stwierdziłam, że to bez sensu. Niby przyjechała tu spełniać marzenia, ale Zayn jej w tym przeszkadza. Wyłączyłam muzykę i zaczęłam zbierać swoje rzeczy, kiedy do sali wbiegła Faith.
-Danielle, przepraszam !-krzyknęła i padła na kolana.
-Faith-szepnęłam zawiedziona.-Co się stało ?
-Umm .. ja .. -zaczęła się jąkać.
-O nie-złapałam się za głowę wiedząc, co ma na myśli. Zayn serio zabrał ją do łóżka ? Kurwa, no nie. Niech no tylko spotkam tego debila.-Zabrał Cię do łóżka ?-zapytałam wprost. Kiwnęła twierdząco głową. Chciałam powiedzieć jej o Perrie, a różowowłosej miałam ochotę powiedzieć o Faith i Zayn'ie. Nie mogłam. On był dla mnie wspaniałym przyjacielem, poza tym nie chciałam by Faith czuła się zraniona. Dziewczyna ma tyle gniewu i energii w sobie, że mogłaby go zabić gołymi rękami. Odetchnęłam głęboko i wyjrzałam przez okno. Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić. Ciężko jest okłamywać osoby bliskie, tylko ze względu na to, że nie chce się zniszczyć życia tej drugiej osobie. Odwróciłam się i zauważyłam Faith rozmawiającą z dziewczynami z Little Mix. No tak, zapomniałam o próbie. Musiałam ich teraz pilnować, by żadna nie palnęła jakiegoś głupstwa. Chociaż wydaje mi się, że Faith nie jest taka, by chwalić się innym, że spała z Zayn'em. Z resztą przecież co to dla niej takiego. Ona nie wie, że Zayn jest sławny. Kolejna sprawa, o której jej nie powiedział. Kiedy tylko ona się o czymś dowie to go rozerwie na strzępy. Podbiegłam do dziewczyn i od razu złapałam Faith za rękę i wyciągnęłam ją na korytarz.
-Faith, idź do domu. Nie jesteś w stanie nic robić-powiedziałam stanowczo. Uniosła jedną brew i posłała mi przeszywające spojrzenie.-Cały czas jesteś rozmarzona, idź do domu, prześpij się, pomyśl i wróć jutro.
-Masz rację-przyznała po chwili.-No to do zobaczenia.



i oto jest taki 4 rozdział :) jakiś dziwny, szczerze jak to czytam to zaczynam się śmiać. napisałam już 12 rozdziałów i później jest zupeeeełnie inaczej, niż teraz, więc to mi się wydaje takie dziwne. póki co oczywiście nic nie zdradzam. jeśli będziecie komentować, rozdziały będą szybciej i dowiecie się więcej ;) nie chce was niepokoić, ale kolejne części są naprawdę, naprawdę ciekawe, więc ... opinię pozostawiam wam, to od was zależy kiedy pojawi się piątka ;)  Alex :)

środa, 24 lipca 2013

Rozdział 3.

10 lipca
Faith

Siedziałam w łóżku zupełnie naga, przykrywało mnie tylko cienkie, białe prześcieradło. Zrobiliśmy to znowu. Obok mnie leżał Adam, jeszcze spał. Czy był to dobry pomysł ? Chciałam już wstać, odejść i iść na zajęcia. Zawsze, kiedy któreś z nas miało problem sypialiśmy ze sobą. Adam jeszcze nie zna powodu, z jakiego przespaliśmy się tej nocy. Nie chciałam mu na razie niczego mówić. Delikatnie podniosłam się z łóżka i po cichaczu poszłam do mojego pokoju. Ubrałam się szybko i złapałam torbę na zajęcia. Dochodziła 6:50. Wyszłam z domu i wezwałam taksówkę, by być szybko w studiu. Na szczęście nie było korków i dotarłam tam punkt 7. Weszłam schodami na samą górę. Po tym co stało się w windzie nie chciałam do niej wchodzić. Tak, to stało się znowu. Odkąd jestem w Londynie zdarza się to codziennie ... Dotarłam na 30 piętro może po 20 minutach. Cała zmachana.
-Eee .. Faith, miałaś być tu 20 minut temu-zagadnęła Danielle, kiedy weszłam.
-Szłam schodami-wyjaśniłam.
-Stało się coś ?-zapytała.
-Winda nie działa-odpowiedziałam.
-Działa idealnie-odezwał się jeden z chłopaków.
-Kurwa-szepnęłam udając zdenerwowanie. Udałam się do szatni i zmieniłam ciuchy, a następnie wróciłam na salę. Zajęcia były dość przyjemne. Trwały 3 godziny, do 10. Danielle zaczęła uczyć nas nowego układu, który mamy opanować w ciągu tygodnia. Jest ok. Siedziałam w szatni dość długo, dochodziła 10:40. Siedziałam na ławce, a moja torba spoczywała obok mnie. Ściskałam rękami moją lewą stopę, która cholernie mnie bolała. Miałam nadzieję, że nie było to złamanie.
-Cześć piękna-usłyszałam czyjś głos i gwałtownie podniosłam głowę.
-Co Ty tu robisz ?-zdziwiłam się, widząc mulata, który codziennie nachodził mnie tutaj.-Pracujesz tu ?-dopytywałam się.
-Przyjeżdżam z kumplem, jest chłopakiem Danielle-wyjaśnił.
-Czego Ty chcesz ?-zapytałam zaciskając zęby.
-Nie pamiętasz ?-zaśmiał się.-Ciebie-odpowiedział.
-Chyba Cię pojebało-zakpiłam sobie.
-Dlaczego ? Dlatego, że sypiasz ze swoim najlepszym przyjacielem ?-posłał mi zadziorny uśmiech. Skamieniałam.
-Wymyśliłeś to na poczekaniu ?-próbowałam nie ukrywać mojego zaskoczenia.
-Jedyne o czym myślę, to o Twojej czerwonej bieliźnie-puścił mi oko.
-Dupek-skwitowałam. Kurwa, śledził mnie ?-To nie jest zabawne-spojrzałam na niego.
-Oczywiście, że nie. Naprawdę podoba mi się Twoja bielizna-zrobił krok do przodu i przygryzł wargę. Przewróciłam oczami. Wstałam i podeszłam bliżej niego. Przeskanował moje ciało od góry, do dołu.-Jaki nosisz rozmiar ?-wskazał ręką na stanik. Zaśmiałam się. Złapał mnie za nadgarstki i przyparł mocno do ściany.-Mam sprawdzić ?-był stanowczy. Zbyt pewny siebie. Przez chwilę poczułam, że zemdleję. Jego zapach kolejny raz dostał się do moich nozdrzy. Chciałam zamknąć oczy i rozkoszować się tym. Rzucić się na niego, zacząć całować, iść z nim do łóżka. Był cholernie sexowny i pociągający.
-Mógłbyś się tak ode mnie odpierdolić ?-przypomniałam sobie kim tak naprawdę jestem i, że nie dam się takiemu dupkowi.
-Czyżbyś była zawstydzona ?-szepnął. Przez moje ciało przepłynęła fala gorąca. Jego zapach powodował, że miałam ochotę zemdleć. Był zdecydowanie zbyt idealny. Na całe szczęście z tej sytuacji uratował mnie dzwonek jego telefonu. Odsunął się i z wściekłością odebrał telefon. Odetchnęłam głęboko i usiadłam, pakując resztę moich rzeczy.-Muszę lecieć-oznajmił chowając telefon do kieszeni.
-To spierdalaj-rzuciłam, patrząc na niego w skupieniu. Zaśmiał się cicho, puścił mi oko i wyszedł. W końcu. Oddychaj Faith. Cholera. Jeszcze jedno spotkanie z tym facetem, a obiecuję, że umrę na zawał serca. Kiedy pakowałam swoje rzeczy, do szatni weszły cztery dziewczyny o przedziwnych kolorach włosów.
-Cześć-zagadnęła jedna z nich. Jej włosy były długie i granatowe i była chyba najładniejsza z całej czwórki.
-Szukacie czegoś ?-nie zwróciłam uwagi na ich przyjazne uśmiechy.
-Szukamy Danielle, mamy próbę przed trasą-odezwała się dziewczyna o dziwnych oczach, w czarnych włosach.
-Zgaduję, że jakiś brytyjski zespół-spojrzałam na nie.
-Nie znasz nas ?-zapytała dziewczyna, która miała na głowie dwa odcienie różu. Jakaś masakra.
-Nope-odpowiedziałam śmiesznie akcentując to słowo.
-Jesteśmy Little Mix-znowu odezwała się różowa.
-Wygrałyśmy x-factor'a-w końcu głos zabrała dziewczyna w brąz włosach z czerwonym ombre.
-Fajnie-przewróciłam oczami i założyłam torbę na ramię.
-Jesteś tancerką Danielle, prawda ?-zapytała granatowowłosa.
-Skąd wiesz ?
-To nasza przyjaciółka i trudno Cię nie znać, skoro jesteś jedyną dziewczyną tutaj-uśmiechnęła się do mnie.-Jade-podała mi rękę.
-Faith-stwierdziłam, że nie będzie problemem bliższe zapoznanie się z tą dziewczyną. Wydawała się najbardziej normalna z całej czwórki. Dziewczyny poprosiły mnie, bym została na ich próbie, nauczyła kroków, póki nie zjawiła się Danielle. Kiedy dotarła w końcu moja nauczycielka dostałam propozycję zostania na całej próbie. Zgodziłam się. Te dziewczyny wydawały się naprawdę fajne. Nie znam ich dobrze, ale jak na pierwsze spotkanie nie zachowują się źle, nie są szmatami. Koło godziny 13 skończyły, a ja już miałam wracać do domu.
-Faith, może wybierzesz się z nami na kawę ?-dogoniła mnie różowowłosa. Zauważyłam, że Jesy i czarnowłosa opuściły studio, a Jade i Danielle szły za ... moment ... Perrie ! Tak, na pewno.
-Właściwie to ...-zamyśliłam się.-Chętnie-odpowiedziałam. Nie chciałam wracać do domu, nie chciałam tłumaczyć się przed Adam'em, nie chciałam spotkać tego sexownego faceta. Postanowiłam iść. We czwórkę wsiadłyśmy do auta Danielle i podjechałyśmy pod Starbucks. Ahh, nie ma to jak dobra kawa. Nasz kierowca poszedł zamówić, a nasza pozostała trójka zajęła miejsce przy stoliku.
-To Faith, gdzie wcześniej mieszkałaś ?-zapytała mnie Jade. Wydawała mi się najbardziej normalna z ich zespołu. Naprawdę. Dziewczyna zachowuje się tak, jakby w ogóle nie była sławna.
-Chicago-odpowiedziałam cicho, a po chwili wróciła do nas Danielle z zamówieniami. Trójka zapewne najlepszych przyjaciółek cholernie się rozgadała. Ja siedziałam cicho, przy tym wolno popijając kawę. Siedziałyśmy długo, a dziewczyny zagadywały mnie. Nie odzywałam się jakoś szczególnie często, a kiedy przez szybę zauważyłam mulata po drugiej stronie ulicy zerwałam się na równe nogi.
-Muszę lecieć-wypaliłam szybko, złapałam trobę i wybiegłam z kawiarnii. Machnęłam ręką, a po chwili podjechała taksówka. Wsiadając do niej spotkałam się z nim wzrokiem. Śmiał się z tego, że próbuję przed nim uciec. Cholera. Dlaczego zawsze musiał pojawiać się tam, gdzie ja ? Śledził mnie ? Dupek. I te jego teksty o mojej bieliźnie ... jasna cholera, czy on serio mnie śledzi ? Jeszcze mi może kurwa powiedzie, że widział, jak pieprzyłam się z Adam'em ? Ten facet jest chory. Jakiś psychiczny i tak cholernie sexowny ! Cholera ! Muszę przestać o nim myśleć. Dotarłam do domu po 20 minutach. Trochę nie chciałam wchodzić do domu. Adam wie już na pewno, że coś jest nie tak. Zacznie pytać.
-Hej Faith-kiedy weszłam do salonu przywitała mnie Amber siedząca przed tv.
-Cześć Amber-posłałam jej delikatny uśmiech i usiadłam obok.
-Mam problem-wyłączyła telewizor.
-Wal-powiedziałam sięgając po jabłko ze stolika.
-Taki jeden słodki chłopak zaprosił mnie dzisiaj do siebie ..-zaczęła.
-To fajnie-walnęłam ją delikatnie w ramię. Cieszyłam się jej szczęściem.
-Ale mam okres ..-posłała mi niezadowoloną minę.
-To co ?-nierozumiałam jej obaw.
-TO CO !?-krzyknęła-A jak będzie chciał się ze mną pieprzyć ? Co mu odpowiem ? Pojebało Cię ?-zaczęła histeryzować. Jak zwykle. Była tajemnicza, zupełnie inna niż wszystkie dziewczyny, była cicha. Jednak nie zawsze ją doceniałam. Czasem była zbyt wesoła, szalona i pewna siebie. Lubiłam każde jej oblicze.
-Jak Cię przeleci, to dam mu za to oscara chyba-zaśmiałam się.
-Co w tym zabawnego ?-zapytała przerzucając włosy z prawej, na lewą.
-Halo, Amber ! Jeszcze nigdy nie pozwoliłaś nikomu, by dotknął Cię chociaż w okolicy piersi ! Nigdy nie uprawiałaś sexu, nie pozwalałaś na to żadnemu chłopakowi. A teraz sama, jak ta dziwka chcesz jemu zaproponować ?-zdziwiłam się.
-Cóż ... ja przynajmniej nie sypiam non stop z najlepszym przyjacielem i nie łamię mu serca, spotykając się z innymi-spojrzała na mnie z powagą.
-Ty suko-złapałam się za głowę.
-Oj Faith, skarbie, myślałaś, że na długo to ukryjesz ?-puściła mi oczko.-Eleanor przyjaźni się z Danielle. Stąd wiem, że ten chłopak i Ty ..-zaśmiała się.
-Nic mnie z nim nie łączy. Ciągle pojawia się tam, gdzie ja, ciągle zachowuje się, jakby był ponad wszystko, jakby był najlepszy, jakby wszystko należało do niego, w tym ja. Myśli, że mi się podoba i pocałował mnie już niejednokrotnie ... Cholernie mi się podoba, sama się sobie dziwię, ale nie chce dawać mu żadnego znaku !-wytłumaczyłam jej.
-Podobno jest sexowny ..-rozmarzyła się.
-Jak cholera-pokiwałam szybko głową.-Adam nie może NIC o nim wiedzieć, ok ? Wiem, że jemu zależy na mnie, a gdy dowie się, że jakiś groźny koleś ma ochotę zabrać mnie do łóżka to ... nie będzie miło-zaśmiałam się.
-Proponował Ci sex ?-ożywiła się.
-Oczywiście, że nie !-walnęłam ją poduszką.
-Chciałabym go kiedyś zobaczyć .. chciałabym zobaczyć jego reakcję, bo na pewno z Tobą nie ma łatwo-zaśmiała się.
-Jest strasznie tajemniczy i taki ... inny-wyjaśniłam.
-I Ty to lubisz-puściła mi oczko. Nagle w całym mieszkaniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi i do salonu wszedł Adam.
-Cześć dziewczyny-usiadł między nami i objął nas obie.-Jak Londyn ? Każdy z nas ma tyle pracy, że nie mamy nawet czasu dla siebie-zagadnął.
-W końcu spełniamy marzenia-uśmiechnęła się Amber.
-Tsa .. Jesteśmy tu w końcu jeszcze tylko 3 tygodnie, wykorzystajmy to na miarę naszych możliwości-odezwałam się.-Amber może będzie miała niezłe portfolio, czeka ją kilka pokazów, Tobie może uda się mieć sesję z jakimiś gwiazdami, a ja ..
-A Ty może się w końcu czegoś nauczysz-oboje zaśmiali się.
-Chamy niedorobione-szepnęłam, a po chwili dwójka moich przyjaciół rzuciła się na mnie i zaczęli mnie łaskotać. Debile.


dobra, więc mam rozdział trzeci. naprawdę, błagam wpadajcie i komentujcie! napisałam już 10 rozdziałów i nie mam zamiaru przestać! ale skoro nie komentujecie, to dla kogo ja to piszę? kocham was cholernie mocno! do następnego - Alex :)

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 2.

2 lipca, UK
Faith

Znaleźliśmy się w Londynie dużo wcześniej, niż to planowaliśmy. Ojciec Amber zmarł, a ona nie chciała mieć już nic wspólnego z Chicago. Chciała zapomnieć. Na stałe. Dlatego właśnie jesteśmy dziś tu, w Londynie. Kupiliśmy sobie nie za wielki dom niedaleko centrum Londynu. Jest idealny. Jak dla nas trzech zdecydowanie idealny. Przylecieliśmy tu dziś rano, a Adam zamiast pojechać z nami pojechał taksówką w poszukiwaniu nowego samochodu. Facetom tylko jedno w głowie. Przyjechał jakieś 20 minut temu pod dom nowym, czarnym Range Rover'em. Zawsze miał dobry gust. Amber wybrała się właśnie na swoje pierwsze castingi, które przełożyła na dzisiejszy dzień. Ja natomiast miałam iść do Dellaver Studio. Dostałam się tam. Byłam na maksa szczęśliwa. W końcu moje marzenia zaczynają się spełniać. Mam ogromną nadzieję, że nie wyrzucą mnie z tej szkoły.
-Faith!-usłyszałam głos Adam'a. Poprawiłam jeszcze włosy i zarzuciłam na ramię torbę, a następnie szybko zbiegłam na dół. Posłałam mojemu przyjacielowi delikatny uśmiech i wsiadłam do jego samochodu. Nie mogłam się doczekać, aż w końcu się tam znajdę. Ta cała magia Londynu już zaczęła na mnie działać. Muszę koniecznie pozwiedzać miasto - wygląda na naprawdę ciekawe. Dotarliśmy do studia po około 20 minutach. Pożegnałam się z Adam'em i posłałam mu nerwowy uśmiech. Zaśmiał się cicho i pomachał mi. Stałam przed budynkiem i zmierzyłam go wzrokiem. Miał może z 30 pięter. Dziwne. Odetchnęłam głęboko i podeszłam do dużych drzwi. Przygryzłam wargę, zamknęłam oczy i pchnęłam je. Facetka z recepcji skierowała mnie do windy i kazała wjechać na 30 piętro. Tak zrobiłam. Kiedy byłam już u góry rozglądałam się po korytarzu. Zupełnie nie wiedziałam, gdzie mam wejść.
-Cześć-usłyszałam jakiś przyjazny głos i poczułam, że ktoś łapie mnie pod ramię. Byłam lekko zdziwiona zachowaniem dziewczyny. Przyjrzałam się jej uważnie i spostrzegłam burzę loków na jej głowie. Była cholernie piękna, wysoka i szczupła.-Jestem Danielle, a Ty to zapewne Faith-posłała mi ciepły uśmiech.-Bardzo się cieszę, że postanowiłaś zapisać się właśnie do tej szkoły. Jesteś niesamowitą tancerką, naprawdę, masz talent Faith-dziewczyna zaczęła nadawać jak katarynka, aż w końcu znalazłyśmy się w ogromnej sali na końcu korytarza. Dominowały w niej raczej jasne kolory, a na 3 ścianach zawieszone były ogromne lustra. W rogu stał zestaw dj'a, a pod ścianami kilka krzeseł, na których były torby i plecaki. Na środku sali stała grupka wysportowanych osób i rozmawiali między sobą.-Cześć wszystkim !-Danielle puściła moją rękę i ustała na środku sali.-Nazywam się Danielle Peazer, dziś zaczyna się wasza przygoda z tańcem w tym studio, a ja zrobię wszystko by ją wam jakoś umilić, będę waszą główną nauczycielką-mówiła płynnie, a z jej twarzy nie schodził uśmiech.-Jest was tu tylko dziesiątka. Dziesiątka najlepszych według założycielki tej szkoły, dziesiątka najlepszych według niej na świecie. Panowie, mam nadzieję, że mimo jednej dziewczyny w grupie zachocie rozum i nie będziecie ślinić się na każdym kroku-zaczęła wszystko tłumaczyć, a kiedy usłyszałam ostatnie słowa zaśmiałam się cicho. Rzeczywiście, byłam tutaj jedyną dziewczyną. Nie przeszkadzało mi to właściwie. Nagle w sali zrobiło się cicho, a wzrok wszystkich powędrował na chłopaka, który właśnie wszedł do sali.-Rozgrzejcie się, zaraz zaczynamy-poinformowała nas Danielle i podeszła do tego chłopaka. Przewróciłam oczami i podeszłam do grupy chłopaków, by się z nimi trochę zapoznać. Mack, David, Andrew, Paul, Robert, Al, Jeffrey, Oliver i Greg. Dziewiątka chłopaków, z którymi będę uczyła się tańca. Każdy z nich jest inny. Z uwagi na to, że jestem tutaj jedyną dziewczyną cała dzięwiątka zebrała się wokół mnie i zaczęliśmy rozmawiać. Mam nadzieję, że zapoznam się z nimi kiedyś bliżej. Podczas, gdy wszyscy nadawali do mnie ja byłam skupiona na jednym punkcie. Patrzyłam na Danielle, która rozmawiała z jakimś chłopakiem. Był cholernie przystojny. Przyszło mi do głowy, że mógł to być jej chłopak. On taki sexowny, ona taka piękna. Bardzo możliwe.-Chłopcy !-nagle przerwała rozmowę z nim i podeszła do nas.-Chodźcie ze mną, zaczniemy zajęcia w innej sali-poinformowała i wszyscy wyszli.
-No, a ja ?-zatrzymałam ją.
-Zaraz do Ciebie wrócę-posłała mi ciepły uśmiech i zniknęła razem z nimi. W sali został ten chłopak. Stałam bez ruchu i patrzyłam na niego.
-Cześć-zagadnął.
-Hej-odpowiedziałam z nutką rozbawienia w głosie. Staliśmy jakiś metr od siebie i patrzyliśmy na siebie jak jakieś debile.
-Zayn-podszedł bliżej i podał mi rękę.
-Faith-uścisnęłam ją.
-Wiem-uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów. Uniosłam jedną brew.
-Skąd ?
-Wiem o Tobie dużo-uśmiech nie schodził mu z twarzy i cały czas patrzył na mnie.
-Nie znasz mnie, dupku-przygryzłam dolną wargę. Uniósł rękę i dotknął mojego podbródka wypuszczając wargę z zębów. Zamachnęłam się ze zdenerwowania i strzeliłam mu w twarz z otwartej ręki. Nawet się nie zachwiał, nie poczuł bólu. Chciałam stąd odejść i przestać na niego patrzeć. Tak cholernie sexowny.
-Pyskata jesteś-stwierdził.
-Jak Ci się coś nie podoba, za Tobą są drzwi-spojrzałam na niego twardo.
-Lubię takie dziewczyny, jak Ty-posłał mi zadziorny uśmiech.
-Czego chcesz ?-uniosłam brew i zmarszczyłam czoło.
-Ciebie-szepnął i spojrzał mi w oczy. Patrzyłam na niego twardo. Gdybym była tą dawną Faith zaczęłabym się rumienić i jąkać. Oh nie, przecież nie jestem tamtą Faith. Przygryzłam dolną wargę i oddałam kolejny cios z prawej ręki w jego twarz. Zamknął oczy, a jego wyraz twarzy wyglądał na coś bardziej niż zdenerwowanie. Po około 10 sekundach otworzył je i silnie złapał mnie za nadgarstki, a następnie mocno przycisnął do ściany. Do moich nozdrzy dostał się jego oszałamiający zapach. Wstrzymałam oddech.
-Oddychaj-powiedział. Przymknęłam oczy na ułamek sekundy i rozkazałam w myślach mojemu sercu, by znów zaczęło bić.
-Jeśli zaraz mnie nie puścisz oskarżę Cię o wykorzystywanie sexualne, albo Twoja dziewczyna przyjdzie i strzeli Ci w papę-zrobiłam zabawną minę i spojrzałam mu w oczy.
-Nie mam dziewczyny-pokręcił głową.
-A Danielle ?-zapytałam lekko zdziwiona. To wydawało mi się oczywiste.
-Dziewczyna przyjaciela-wyjaśnił.
-Mhm-pokręciłam porozumiewawczo głową.
-Znowu masz zamiar mnie uderzyć ?-zapytał.
-Mam ogromną chęć, ale jakiś debil trzyma moje ręcę tak mocno, jakby chciał mi coś zrobić-posłałam mu złowrogie spojrzenie. Zaśmiał się cicho i posłał mi kolejny zadziorny uśmieszek. Spojrzał na moje usta, a potem na oczy.-Nie całuję się na pierwszej randce-powiedziałam z obrzydzeniem wiedząc, jakie ma zamiary.
-W takim razie poczekam, do następnego spotkania-posłał mi kolejny ten głupkowaty uśmiech i puścił moje nadgarstki. Przewróciłam oczami i całkowicie wkurwiona na tego kolesia opuściłam salę. Nie wiedziałam, gdzie mam się udać, więc usiadłam na korytarzu i czekałam, aż przyjdzie po mnie Danielle.
-Odejdź, chuju-syknęłam w stronę mulata, który usiadł obok mnie.
-Gdybym nie szanował dziewczyn tak bardzo, już dawno zwijałabyś się z bólu-usłyszałam jego gardłowy śmiech i wywróciłam oczami.
-No proszę, mamy gentelmana-zadrwiłam z niego.-Mogę Cię powkurwiać jeszcze bardziej, wtedy na pewno podniesiesz na mnie rękę-zaśmiałam się i odwróciłam głowę w jego stronę.
-Wątpię-powiedział.
-I tak boli mnie przez Ciebie dupa-skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Nie wydymałem Cię przecież-zaśmiał się. Jebłam się z otwartej ręki w czoło i wróciłam wzrokiem na niego.
-Wgniotłeś mnie w ścianę-mój ton głosu był wyjątkowo poważny.
-Oczekiwałaś czegoś więcej ?-uniósł brwi i znów zrobił ten swój głupi uśmieszek.
-Nie wytrzymam z Tobą, pedale.-podniosłam się z podłogi i powędrowałam do windy. Poszedł za mną.
-A zajęcia ?-zapytał wpychając się do windy w ostatniej chwili.
-Mam w dupie jakieś zajęcia, chcę się znaleźć jak najdalej od Ciebie-przygryzłam wargę.
-Przed nami 30 pięter, skarbie-zaśmiał się. Dotknęłam dłonią jego torsu i mocno przycisnęłam go do ściany.
-Nie jestem Twoja, dupku, miej do mnie szacunek i nie zwracaj się w ten sposób. Po prostu odpierdol się ode mnie-byłam stanowcza. Patrzył na mnie w skupieniu i wyrwał się z mojego uścisku przyciskając mnie do ściany i nim się obejrzałam jego usta wpiły się namiętnie w moje i wcale nie chciały się oderwać. Złapał mnie za tyłek, a ja wskoczyłam na niego, a rękami mocno trzymałam się jego ramion, natomiast moje nogi oplotły jego tors. Całowaliśmy się bardzo szybko i z trudnością łapaliśmy oddech.
-Pragnę Cię-szepnął, a w tym momencie usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwierającej się windy. Zeskoczyłam z chłopaka, złapałam torbę i wyszłam, uprzednio naciskając przycisk wiozący chłopaka z powrotem na ostatnie piętro.
-Niestety, nie tym razem-puściłam mu oczko, a drzwi od windy zatrzasnęły się, zanim z niej wyszedł. Odetchnęłam głęboko i rozejrzałam się do okoła. Na szczęście prócz recepcjonistki jakieś 20 metrów dalej, nikogo nie było. Poprawiłam torbę na ramieniu i wyszłam z wieżowca. Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i wróciłam nią do domu. W dupie miałam dzisiejsze zajęcia. Chciałam po prostu zapomnieć o tamtym chłopaku.
-Faith ! Dostałam się, dostałam się !-kiedy przekroczyłam próg domu wskoczyła na mnie Amber i zaczęła piszczeć.
-Cieszę się-przytuliłam ją mocno, a kiedy moja przyjaciółka już się opanowała zauważyłam stojącą niedaleko ładną brunetkę.
-Faith, to jest Eleanor, moja koleżanka z agencji-przedstawiła nas sobie.
-Miło Cię poznać-podała mi rękę.
-Jesteś cholernie ładna-powiedziałam jej, na co wszystkie trzy się zaśmiałyśmy. Wydawała się sympatyczna.
-Faith, dlaczego jesteś tak wcześnie ?-zwróciła się do mnie Amber.
-Ehh, szkoda gadać-machnęłam ręką.
-Powiedz-pociągnęła mnie za rękę. Nie chciałam jej okłamywać, ale nie chciałam pisnąć nikomu ani słowa o tym chłopaku.
-Zgubiłam moją grupę, postanowiłam wrócić tam jutro, budynek jest ogromny-zaśmiałam się.
-Oh, no szkoda ... To trzymaj się, idziemy z Eleanor na zakupy, pa-dała mi buziaka w policzek i wyszła. Miło, że znalazła sobie już koleżankę w Londynie. Weszłam do salonu i rzuciłam torbę na kanapę. Oparłam nogi na małym stoliku i włączyłam tv. Nagle usłyszałam donośny dźwięk mojego telefonu. Nieznany numer.
-Tak ?
-Faith ?
-Danielle ?
-Tak, to ja. Dlaczego wyszłaś ?
-Danielle, przepraszam .. po prostu ten facet, ten Twój kolega, strasznie mnie wkurwił.
-Oh, no dobra, rozumiem, to naturalne. Tylko następnym razem powiedz mi. Jutro bądź o 7 rano.
-Pewnie, będę.
-Do zobaczenia.
Odetchnęłam głęboko i odłożyłam telefon. Kurwa. Wiedziałam, że to nie był dobry pomysł. Chciałam w jakiś sposób zapomnieć o tym dupku i mieć spokój. Nie mogłam. Miałam przed oczami jego wygląd, to jaki był cholernie sexowny, w nozdrzach nadal czułam jego zapach, a w ustach miałam smak jego delikatnych warg. Cholera. Że też musiała zostawić mnie z nim, że też musiał być tutaj w tym momencie, że też musiałam go spotkać. Kurwa, kurwa, kurwa.
-Cześć, Faith-usłyszałam głos Adam'a. Nawet nie drgnęłam.-Faith-usiadł obok.
-Adam, cześć-spojrzałam na niego.
-Jak było ?
-Nie znalazłam tego miejsca, spróbuję jutro-skłamałam.
-Znów się poddajesz ?-spojrzał na mnie z powagą.
-Chcę zapomnieć o dzisiejszym dniu-usiadłam mu na kolanach i oddałam lekki pocałunek. Złapał mnie mocniej i zaczęliśmy się całować już bardziej namiętnie. Następnie podniósł się z kanapy i nie odrywając się od siebie poszliśmy do sypialni.


tym razem rozdział jest krótki, ale następne będą lepsze ;) zajrzyjcie do bohaterów, są tam pewne zmiany ;p staram się prowadzić tego bloga w miarę ok, pracuje jeszcze nad nowym wyglądem, ale są wakacje i wiadomo, nie każdemu się chce ;p szczególnie, że czytelników jest mało .. zdjęć do tego rozdziału nie wstawiam, coś mi się psuje :/ więc rozdział 3, jeśli będą komentarze ;p - Alex :)

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 1.

30 czerwca 2013, Chicago
Faith

Siedząc w szkolnej auli słuchałam przemówienia dyrektora i patrzyłam na moją klasę. Czasem zastanawiałam się, czy pół życia spędzonego z nimi to tylko przypadek. Czy to oni się cofają, czy ja idę naprzód ? Niejednokrotnie zachowywali się jak te chore gówniarze z przedszkola, zamiast jak dorośli ludzie, którzy właśnie kończą pierwszą klasę liceum. Wszyscy mamy już 17 lat, a znamy się od dokładnie 14. Szmat czasu. Kochałam moją klasę za to, że wszyscy zawsze byli tacy mili, strasznie zabawni i mieli dystans do siebie. Były jednak dni, kiedy uważałam, że jestem strasznie sztywną osobą, gdyż chłopcy zachowywali się jak chamsy żartownisi, a dziewczyny jak dziwki, które obgadują każdego. Dlatego też ograniczałam się do spotkań z klasowych poza szkołą. Kiedy przekraczałam mury szkoły liczyły się tylko dwie osoby. Amber i Adam. Moi najlepsi przyjaciele. Docieniałam ich przyjaźń dwa razy bardziej, niż znajomości z innymi ludźmi, ponieważ oni jedyni zawsze byli ze mną, a mój charakter jest ciężki i naprawdę trudno jest przetrwać ze mną w jednym pokoju chociaż godzinę. Tak naprawdę to dzięki nim jeszcze żyję i nie porzuciłam marzeń. Kiedy miałam 9 lat moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym ... Próbowałam się zabić, stojąc na środku ulicy i czekając, aż na rozpędzonych drogach w końcu ktoś mnie potrąci. Było tak blisko .. i wtedy pojawili się oni. Amber i Adam. Uratowali mnie, ocalili życie. Nigdy nie spłacę im tego długu, jestem im za to cholernie wdzięczna. Od tamtej pory nigdy już nie myślałam o samobójstwie. Mój dom sprzedano, a pieniądze z niego otrzymałam właśnie ja, chowając je w walizkach tak długo, aż będę miała jakiś konkretny cel. Po śmierci rodziców zamieszkałam z moją samotną ciotką Nicole, która z resztą teraz jest już w Hiszpanii. Chodzi o faceta. Ja od kiedy skończyłam 15 lat kupiłam sobie dom i zamieszkałam w nim. Kompletnie sama. Zawsze bałam się, że pieniądze rodziców kiedyś się skończą i zostanę z niczym, więc od roku pracuję w pizzerii jako kelnerka. Pensja nie jest tak wysoka, jak gdybym była jakąś gwiazdą, ale na utrzymanie domu, jedzenie i inne duperele dla jednej osoby spokojnie starcza. Czasem pracuję też na kuchni, więc dostaję trochę kasy extra, a kiedy wymyśliłam nową, najlepiej sprzedającą się pizze szef nazwał ją moim imieniem i dał mi podwyżkę. Także .. jest dobrze. Dziś jest ostatni dzień szkoły, dokładnie to na razie pierwszej klasy. Zaczynają się wakacje, a ja wraz z moimi przyjaciółmi mamy już plany. Za tydzień wyjeżdżamy na miesiąc do Londynu, w ramach zwyczajnych wakacji, a może nawet spełnienia marzeń. Niby Chicago to jedno z największych miast, ale nie dzieję się tu wiele. Amber nie dostała się do żadnej agencji modelek, Adam nie dostał pracy fotografa .. Tak naprawdę miałam ochotę zabić ludzi, którzy w Chicago zrujnowali im marzenia, ponieważ oboje mają talent do tego, co chcą robić. Usłyszałam nagle gromkie brawa i przerwałam moje rozmyślenia.
-Faith, idź-Amanda patrząc na mnie uśmiechała się nieszczerze i biła brawo.
-Suka z Ciebie-odezwałam się patrząc z rozdrażnieniem na dziewczynę i ruszyłam na scenę, by odebrać nagrodę. Sama się sobie dziwiłam, że byłam najlepszą uczennicą tej szkoły. To było nie do pomyślenia. Dziewczyna, która wdaje się w bójki z każdym, kto się do niej odezwie ma najlepsze oceny. Zabawne. Uścisnęłam lekko spoconą dłoń dyrektora i przyjęłam dyplom. Potarłam moją ręką o czarne spodnie i wróciłam na miejsce.
-Ooo, nasz młody kujonek-przechodząc odezwał się do mnie Ray, chłopak z 3 klasy, który gra w drużynie footballowej.
-Spierdalaj, jeśli życie Ci miłe-uśmiechnęłam się do niego promiennie i zdzieliłam mu z liścia. Paru chłopaków siedzących niedaleko niego zaczęła się śmiać i krzyczeć, że jest słaby, że dostał w ryj od dziewczyny. Typowe. Biłam każdego, kto odzywał się do mnie w drażniący mnie sposób. Zajęłam swoje miejsce między Amandą, a Allan'em i westchnęłam cicho.
-Brawo-szepnął mi do ucha chłopak i poczułam na swoim ramieniu jego ciepły oddech. Allan był jedną z nielicznych osób naprawdę w porządku z klasy trzeciej. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i skierowałam swój wzrok z powrotem na scenę. Mimo, że Allan była kapitanem drużyny footballowej, najlepszym uczniem wśród chłopaków i brał udział w każdym przedstawieniu teatralnym - nie był zarozumiały, nie był jak jego koledzy. A był on ... moim byłym chłopakiem. Byliśmy ze sobą za czasów gimnazjum. Trwało to rok, ja zakończyłam ten związek. Teraz Allan spotyka się z Maggie, która chodzi z nim do klasy. Rozejrzałam się po sali, a mój wzrok szukał pewnej blondynki z ciemnymi brawami. Znalazłam Amber i podążyłam w jej kierunku. My nie chodziłyśmy razem do klasy. Ona była na mat-fizie, a ja na biol-chemie. Adam natomiast uczęszczał do klasy biol-fizu i był nie w pierwszej, a w drugiej.
-Nie gadam z Tobą, kujonie-Amber wystawiła język w moją stronę i przymknęła oczy.
-To się pierdol-wzruszyłam ramionami i odwróciłam się, by odejść, lecz ona w porę złapała mnie za rękę i z wielką siłą posadziła na krześle obok.
-Tak się cieszę, że to już koniec, w końcu mamy trochę czasu dla siebie, a nie tylko szkoła, szkoła, szkoła, szkoła ..-zaczęła nadawać. Ambi była zupełnie inna niż ja. Taka strasznie pogodna i pełna pozytywnej energii. Ona była tajemnicza i inna, wyjątkowa. Ja byłam ostra, wredna i trudna. Właśnie dlatego się przyjaźniłyśmy. Wierzyłyśmy w to, że "przeciwieństwa się przyciągają".
-Hej Faith, Adam do was idzie-usłyszałam czyjś głos zza pleców i zaczęłam się rozglądać.-Nie, żartowałem-odezwał się chłopak śmiejąc się jak idiota.
-To co mi dupe zawracasz-posłałam mu ostre spojrzenie. Mówiono mi czasem, że moje oczy są ... strasznie ciemne, takie przytłaczające i wredne, wręcz .. mroczne. Taka po prostu byłam może trochę mroczna, wredna i strasznie zimna. Mój wygląd jednak nie bardzo pasował do charakteru i robiłam to specjalnie. Chciałam pokazać ludziom, że ładna, dobrze ubrana dziewczyna ma większe jaja niż niejeden sportowiec ze szkoły. Faceci to chamskie chuje i zawsze miałam o nich takie zdanie. Nie mam tu na myśli od razu wszystkich mężczyzn na świecie, ale na pewno 3/4 z nich to po prostu zwykłe dupki. Dlatego cieszę się, że miałam okazję poznać kogoś takiego jak Adam.


1 lipca
Faith

Jak zwykle sama nie wiedziałam co dzieję się w mojej głowie. Wszystko po prostu było jedną wielką kupą rozwalonych myśli. Byłam kompletnie rozkojarzona. Żegnałam się wczoraj wieczorem z Allan'em i Maggie, ponieważ wylecieli na wakacje do Francji. Jeśli chodzi o mój wymarzony miesiąc w Londynie, to to nie był jeszcze ten czas. Mieliśmy wyruszyć za tydzień, szczerze już nie mogłam się doczekać. Nie wiem dlaczego, ale wstałam wcześnie. Zegar wskazywał dopiero godzinę czwartą nad ranem. Coś było ze mną nie tak. Podążyłam leniwym krokiem do mojej garderoby i założyłam na siebie jeansowe szorty oraz czarną bluzę. Na głowę założyłam tego samego koloru fullcap i wyszłam z domu. Moim problemem było to, że nie potrafiłam siedzieć długo w samotności. Miałam wtedy za dużo czasu na myślenie. Powędrowałam więc do hali, w której znajduje się ogromny basen treningowy. Hala znajdowała się jakieś 15 minut drogi od mojego domu, a zawsze o 4 rano mogłam spotkać tam Adam'a, który tak po prostu, z własnej woli pływa co rano dobre 3 godziny. Bo podobno robi to "dla zdrowia" i bez tego "nie zacznie dnia". W sumie nie taki głupi pomysł, ma chłopak zajęcie. Ciekawi mnie tylko to, kiedy on śpi .. Codziennie chodzi na basen o tej samej godzinie, a zdarza się, że czasem wracamy z imprez właśnie o 4 rano. Kosmos normalnie. Weszłam do hali i szłam wzdłuż basenów, by na końcu spotkać mojego przyjaciela, który wynurza się z wody. Usiadłam wygodnie na jednej z wyskoczni o czekałam, aż do mnie przypłynie.
-Faith-wynurzając się z wody przejechał ręką po swoich aksamitnych, w tej chwili mokrych, kruczoczarnych włosach.
-Adam, pójdziemy tam znowu ?-zapytałam niepewnie. Robiliśmy to często. Kiedy budziłam się wcześnie i rozmyślałam nad sensem życia szłam po Adam'a i chodziliśmy do klubu narkotykowego. Nie, to nie jest klub, który pomaga Ci wyjść z uzależnienia, wręcz przeciwnie, on Cię w nie wciąga. Chodziliśmy tam dość często, a Amber o niczym nie wiedziała. Ona była bardziej .. cicha, tajemnicza i chyba by dostała zawału, gdyby dowiedziała się, że bierzemy prochy. Nie byliśmy jednak uzależnieni. Bywaliśmy w klubie może z 4 razy w miesiącu, co byłoby dziwne dla normalnego narkomana, który chodzi tam 7 razy częściej. Dokładnie w chyba każdy dzień miesiąca. Spotykamy tam osoby, które po prostu mieszkają tam - są tak uzależnione. Klub jest położony na obrzeżach Chicago, w cichym zaułku. Tak, jest on oczywiście nielegalny.
-Faith-posłał mi spojrzenie przepełnione złością.-Nie powinienem Ci mówić o tym miejscu, jeszcze ze dwa pobyty tam i nigdy już nie wrócisz, Twoje życie zacznie się niszczyć.
-Adam, daj spokój. Moje życie i tak jest już do dupy.
-Jedziemy do Londynu, zapomniałaś ? To był Twój pomysł, Ty chcesz tam jechać, by zmienić swoje życie, zapomniałaś ?-zdecydowanie Adam był najmądrzejszy i najbardziej rozsądny z naszej trójki, mimo, że Amber była naprawdę grzeczną dziewczynką. Niestety jak to on twierdzi "spierdolił mi życie" zabierając mnie do klubu narkotykowego. Wcale tak nie jest. To mnie całkiem odstresowuje, dobrze jest wziąć coś takiego raz na tydzień.
-Jedziemy za tydzień, obiecuję, że już później nigdy tego nie wezmę-zrobiłam błagalną minkę.
-I tak wiem, że weźmiesz ..-przewrócił oczami.
-To chodź-złapałam go za rękę i pomogłam wyjść z wody. Poczekałam, aż wyjdzie z przebieralni i wyszliśmy z hali basenowej. Wsiedliśmy do samochodu Adam'a. Do klubu dotarliśmy po jakichś 30 minutach, ponieważ rano nigdy nie było takich korków.
-Cześć George-zagadnęłam do barmana, którego znałam już całkiem dobrze.
-Miło was widzieć-posłał nam przyjazny uśmiech.-Co podać ?
-Dwie whisky-odezwał się Adam, zanim zdążyłam otworzyć usta.
-Jeszcze ..-próbowałam coś powiedzieć.
-To wszystko-spojrzał twardo na George'a, a barman się oddalił.
-Adam-zwróciłam się do niego ze złością patrząc nieco zdezorientowana.
-Faith-spojrzał mi w oczy. Byl stanowczy. Jednak to ja byłam tą, która mogła go zabić gołymi rękami.
-Dobrze wiesz, że nie jestem tu tylko, by napić się jakiejś jebanej whisky-zagryzłam zęby.
-Hej, hej, hej, są i oni ! Idziecie na górę ? Mam nowy towar-podszedł do nas Mike, koleś, który był zdecydowanie najlepszym dealer'em. Złapał mnie za rękę i patrzyliśmy oboje wyczekująco na Adam'a.
-Idź, ja nie chcę na to patrzeć-spojrzał na mnie z powagą i odwrócił się w stronę baru. Wzruszyłam ramionami i poszłam razem z Mike'iem na górę. Chłopak miał tego naprawdę dużo. Podałam mu 20 funtów, a on podał mi małą folijkę z białym proszkiem i otworzył przed nosem.
-To coś nowego, daje kopa-pokiwał głową powoli. Widać było, że jarał wcześniej. Wysypałam trochę proszku na mały stolik i ułożyłam go w idealnie równą kreskę, którą potem wciągnęłam nosem. Otworzyłam usta, a moje drogi oddechowe momentalnie się przeczyściły. Poczułam w środku pewien spokój. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się działaniem narkotyku. Odczułam chęć sięgnięcia po więcej, lecz mój mózg stanowczo odmówił. Nie chciałam się uzależniać. To miała być tylko zabawa od czasu do czasu. Siedziałam jeszcze tam 10 minut, by upewnić się, że wszystko ze mną w porządku i zeszłam do Adam'a.
-Amber dzwoniła-były to pierwsze słowa, jakie wypowiedział, kiedy do niego wróciłam. Nie odpowiedziałam na to, tylko zaczęłam opowiadać o przyjemności, która spotkała mnie przed chwilą. Patrzył przed siebie i powoli popijał whisky-Skończyłaś ?-zapytał. Kiwnęłam delikatnie głową i zmarszczyłam brwi.-To jedziemy-objął mnie ramieniem.-Dzięki George-krzyknął i zostawił 20 dolców na ladzie, a następnie szybkim krokiem wyszliśmy z klubu i po chwili siedzieliśmy już w samochodzie.
-Coś się stało ?-zdziwiłam się.
-Dzwoniła Amber-spojrzał na mnie z powagą.
-Przecież chyba się nie dowiedziała, gdzie jesteśmy-machnęłam ręką.
-Jej ojciec nie żyje-nie odrywał wzroku od moich oczu. Spojrzałam na niego zdezorientowana, a moje tęczówki momentalnie poszerzały. Otworzyłam usta ze zdziwienia, które po chwili zakryłam dłonią. Nie zamierzałam płakać, ale było mi przykro i byłam cholernie zaskoczona. Poczułam ból w sercu. Moja przyjaciółka - została sama. Zupełnie jak ja. Było mi ciężko i z trudem powstrzymywałam łzy. Pamiętam jak ja się czułam, kiedy rodzice zginęli. Teraz ona czuję ten ból. Cholera. "spotkajmy się jutro w Londynie, Amber xx"
-To od niej-podałam telefon Adam'owi.
-No to jedziemy się pakować-odchrząknął i odpalił silnik.



dobra, no to mam jednak 1 rozdział. strasznie szybko przychodzi mi pisanie tego opowiadania i jestem z siebie dumna. wychodzi mi to naprawdę zajebiście i mam nadzieję, że wam się spodoba ;) - Alex :)